O Marcinie kierowcy i o włoskich zjazdach
Mój hołd dla najlepszego kierowcy z jakim kiedykolwiek miałam zaszczyt podróżować. Bywały momenty, gdy wpijałam paznokcie w autokarowe podłokietniki - nigdy jednak ze strachu. Z emocji - to na pewno! I z niezwykłości, tych widoków PRZED, i tej stromej skarpy POD nami... trzydzieści centymetrów od kół naszego pojazdu. . Zawsze jednak w ufności do Szefa, że prowadzi i do niego, że daje się prowadzić. A jeździć to ...