Kradzieże we Włoszech zdarzają się w każdym mieście. I nie będzie tu o tym, że okazja czyni złodzieja, bo profesjonalni kieszonkowcy mają swoje sposoby. O tym, jak ich zaskoczyć i NIE dać się okraść, kilka sposobów z podróżniczego życia wziętych.
I nie tylko o szukających zarobku obcokrajowcach jest tu mowa. To nic, że we Włoszech coraz więcej bezrobotnych i uchodźców, ale niech Was to nie zmyli. Zaczaić się na Wasze bagaże, dokumenty i portfele potrafi też niejeden rodowity Włoch. W garniturze i z neseserkiem. Jak zatem zdemaskować, onieśmielić bądź też poskromić złodzieja we Włoszech?
Zniechęć go na 7 prostych sposobów:
- Brzuch twoim sprzymierzeńcem.
Przyda Ci się wszędzie tam, gdzie jest niekontrolowany tłum. W metrze, w autobusie i w kilometrowych kolejkach do muzealnych kas. Wystarczy, że masz plecak, a w plecaku wszystko, co wartościowe. Przekładasz go z pleców na przód i przytulasz niczym dziecko. Mało prawdopodobne, by ktoś ośmielił się przerwać tak rozczulający widok i zdołał rozerwać więzy łączące Cię z Twoim plecakiem.
Skuteczność: wysoka + dobry dostęp do zawartości. Minusy: wygląda się dziwnie, a już conajmniej niefotogenicznie.
Uwaga! Szczególnie w kolejkach do Bazyliki Św. Piotra od samego rana są ogromne tłumy, uważajcie przede wszystkim na Romów, którzy udają turystów, wmieszają się w tłum i okradają rozkojarzonych wiernych. W pobliżu Watykanu spotkać można też fałszywe zakonnice żebrzące o datki – w rzeczywistości to Cyganki z zawieszonymi różańcami na szyi, ubrane w długie spódnice i szare swetry, wyłudzają od turystów pieniądze. I po trzecie, nie nabierzcie się na bilety do Muzeów Watykańskich, sprzedawanych w atrium bazyliki, dostaniecie się bez kolejki, ale zapłacicie podwójną cenę (25 €).
- W autobusie nawet korki są przyjemne.
Szczególnie, gdy stoisz w nich w mieście, na którego ulicach znajdziesz zabytki najwyższej klasy. Złodzieje też to wiedzą. Dlatego tak jak Ty, lubią autobusy. Mają łatwy cel, a po wszystkim szybko i sprawnie uciec mogą w dowolnym kierunku.
Jest taki szczególny typ złodziei, nie do przeoczenia. Świdrujący oczami swe potencjalne ofiary od stóp aż po same głowy. Wzrok się im ślizga po torebkach, plecakach, czekają tylko, kto co odłoży na podłogę, zostawi niedopięte, zamyśli się, zapatrzy w to (nieszczęsne) okno, albo zagada do sąsiada. Najlepiej spławić takiego patrząc mu prosto w twarz, tylko trochę go to onieśmieli, ale świadomość, że tym razem to nie on obserwuje, a jest obserwowany, na pewno go zniechęci.
- W metrze nie zagapisz się w okno.
Ale jest wiele innych sposobów, którymi złodzieje odwrócą Twoją uwagę. Wystarczy, że są grupą:
- grajków z akordeonem i innymi kastanietami
- dzieci zbierających datki, z “mamą” lub bez
- bezrobotnych uchodźców (a przecież żyć trzeba)
- handlarzy wszystkim-co-popadnie
- spokojnych niczym nie wyróżniających się ludzi
…to wiedz, że wszyscy oni, jeśli kradną na codzień, stosują skuteczne techniki i pracują zawsze przynajmniej w 2-3 osoby. Każdy w grupie ma swoją określoną rolę. Jeden robi szum (tłok, szturchnięcie, klęknięcie) drugi bierze co trzeba (tak, że się nie zorientujesz niestety), trzeci stoi na “czatach”, obserwuje, czy ktoś z ludu zauważył i kiedy trzeba się ulotnić. Wystąpią w Twoim wagonie czy nie, czujny musisz być.
Zatem jeśli przyjechałeś z grupą, ciasno z nimi stój. Plecaki przed siebie. Nie daj się przytulać obcym, oni raczej nie potrzebują w tej chwili bliskości (chyba że Twoich pieniędzy). Jeśli podróżujesz indywidualnie, zrób wszystko, żeby nie rzucać się w oczy ze swoim turystycznym image’m. Pochowaj aparat, kamerę, mapy i przewodniki, jeśli odłączyłeś się od grupy i zwiedzasz sam, zdejmij również wszelkie grupowe oznakowania (firmowe apaszki, identyfikatory itd.) Nie rzucaj się w oczy ze swoją niewiedzą i brakiem obycia w mieście. Nie w środkach komunikacji. Twoją dezorientację złodziej może łatwo wykorzystać.
- Jaki to przyjazny naród, ci Włosi.
Spacerujesz chodnikiem, a tu z lewej i prawej serdeczne ciao, że się żyć zachciewa! Tym bardziej, jeśli jesteś już po kawie, przy której barista pewnie zagadał do Ciebie po polsku. Bardzo miło, czemu nie!
Jednak gdy serdeczności mnożą się w zbyt krótkim czasie, zamiast popadać w euforię, lepiej zwiększyć czujność.
Może to być jedna z najświeższych technik okradania naiwnych turystów. Nazwana grą w kolanko, bo od gadki szmatki o dużej marynie przez wspólne zdjęcia, braterskie uściski, tańce na ulicy (tak, tak!) do ogołocenia nas z naszych portfeli już bardzo blisko. Lepiej w porę sobie to przypomnieć i chwycić za swoją kieszeń. I miejmy nadzieję, że tylko profilaktycznie.
- Kobiety zawsze od wewnętrznej.
Gdy byliśmy dziećmi, usłyszałam od starszego brata, że dziewczyny nie chodzą od brzegu chodnika, a od wewnątrz (w męskim towarzystwie, rzecz jasna). Skąd to się wzięło, tego już mi nie umiał powiedzieć ;) Ale dopowiedzmy to sobie teraz, że zapewne chodziło mu o ochronę. Że jak auto wjedzie na chodnik to najpierw potrąci mężczyznę, że tak to obrazowo przytoczę. Matka z dzieckiem też spaceruje podobnie.
Zapamiętaj zatem tę zasadę w stosunku do swojej torby, torebki, plecaka, laptopa ect. Trzymaj je zawsze od wewnętrznej strony. Nawet nie wiesz, jak często turyści w dużym mieście okradani są przez złodziei na skuterach. Wyrwie torebkę? Banalnie proste. Dogonisz takiego? Jeśli masz hulajnogę, a jemu nagle skończy się paliwo, to być może, że taki cud się stanie.
Zobacz też: Rzym nieznany. Miejsca, które warto zobaczyć
- Uprzedzić kieszonkowca.
Zamiast nerki na biodrach zdecydowanie lepiej wybrać saszetkę na szyję i włożyć pod ubranie. Pieniądze zabierz tylko na dany dzień i rozłóż w kilku miejscach na ciele. Jak mają okraść i tak okradną, to profesjonaliści, a Ty w ciągłej gotowości przecież nie będziesz. Niech przynajmniej nie ukradną wszystkiego. Unikaj gęstych tłumów, a zwłaszcza tych gęstniejących nagle, kiedy to robi się dziwny szum, sztuczna akcja, tzw. zawodowe odwracanie uwagi. Uważaj na osoby z przewieszonym płaszczem/kurtką na ramieniu złodzieja (ma łatwy kamuflaż) no i na pewno nie zostawiaj swoich toreb/płaszczy/kurtek na oparciu krzesła w knajpie. Wystarczy, że się odwrócisz i dla kieszonkowca do kieszeni droga wolna.
DOKUMENTY: Zrób dwie kopie jeszcze przed wyjazdem. Jedną zostaw w PL, drugą w bagażu głównym. Jak ukradną i papiery – szybciej załatwisz formalności (i tam, i tu).
- Po co go okradać, skoro oddaje po dobroci?
Tu będzie o panu, który nie załapał się na żaden z wcześniejszych punktów. Bo zanim ktokolwiek zdążył go okraść, sam pozbył się swoich dokumentów (tak samo, jak kart kredytowych i całej gotówki). Dobrowolnie. Dla złodzieja to turysta wymarzony!
Zwiedzamy Fontannę di Trevi. Tłum jak zawsze, do tego z lewej lody, z prawej kasztany, za nami Pinokio, przed nami Neptun, więc za grupą ogony… Nagle jeden pan w popłochu dogania grupę.
Biegnąc wciska portfel do nerki na biodrach. Tzn. myślał, że wcisnął do nerki, a faktycznie między nerkę a brzuch. Po chwili szuka mnie holenderska turystka (!). Trzyma ten jego nieszczęsny portfel ze wszystkimi możliwymi papierami (i całkiem sporym ?-rulonem) i chce się upewnić, że to kogoś z mojej grupy. Kiedy facet się ocknął, że niemal sam siebie dobytku pozbawił, prawie mi zemdlał na ramieniu.
Tak oto zawiązała się wtedy przyjaźń polsko-holenderska na ziemi włoskiej. Bardzo pozytywne doświadczenie :)
Lista nie jest kompletna, bo kradzieże we Włoszech to temat rzeka i pewnie ile ludzi, tyle sposobów a ile złodziei, tyle technik. Jeśli macie inne doświadczenia lub pomysły, śmiało dopisujcie własne. Jak widzicie, mój obraz jest nieco przesadzony, bo tak się składa, że ja muszę przesadzać. Brak ostrożności kosztowałby mnie bardzo dużo. Czasu, pieniędzy, tłumaczeń i łez. Własnych i cudzych. A tak, wolę przypominać o uwadze po 50 razy dziennie, i jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, by mnie (a piloci są dość intratnym celem) lub kogoś z moich ludzi okradziono (poza wspomnianym panem spod di Trevi, który załatwił się na własne życzenie).
No chyba, że dla kogoś jest to wymarzony sposób na spędzenie włoskiego urlopu. Może jest tu ktoś, kto zawsze chciał trafić na włoski komisariat. Być może komuś z Was marzy się odwiedzić polską ambasadę (zapewniam, nic nadzwyczajnego). A może Okradziony w wielkim mieście to tytuł kryminału, który ma ktoś w planie napisać. Wtedy cofam wszystko, co powiedziałam!
Czekam na kryminał z utęsknieniem. Byleby tylko ze zmyślonymi ofiarami.
Moja rada na koniec? Udawaj tubylca, ale bądź ostrożny.
Przede wszystkim nie chwal się tym, że jesteś turystą. Kradzieże we Włoszech nie trafiają się przypadkowym osobom. Nieustanne spoglądanie w mapę, aparat zawieszony na szyi – w takich chwilach kieszonkowcom wystarczy jedno spojrzenie i wiadomo już do kogo uderzać. Ja się we Włoszech ubieram normalnie, często elegancko choć wygodnie, zachowuję się naturalnie, spokojnie i dzięki temu często to raczej mnie turyści pytają o drogę, więc skoro mylę turystów, to może i kieszonkowców także :)
Druga sprawa, to oczywiście ostrożność. Lubię powiedzenie, że “gram zapobiegania jest lepszy niż tona leczenia”. Ale zamiast zakładać kłódki na plecaku, stosuję sprzęt z technologią antykradzieżową, i tu polecam np. tę biodrówkę – niby niewielka, a mieści aż 2 litry. Do tego jej technologia chroni przed rozcięciem pasków oraz przed coraz groźniejszą kradzieżą, jak skanowanie dokumentów i kart kredytowych czy kradzieżą tożsamości.
Jeśli potrzebujesz nieco większej biodrówki, która pomieści np. 7-calowy tablet, mini iPada i ma dwukrotnie większą pojemność, zachowując zgrabny kształt i która posiada wszystkie możliwe zabezpieczenia (ochrona tożsamości, ochrona przed przecięciem, przed otwarciem zamka i inne) to ta biodrówka spełnia wszystkie punkty.
Szczególnej uwadze polecam portfel chowany pod odzieżą czy saszetkę zawieszaną pod pachą – jestem pewna, że kieszonkowcy jeszcze nie znaleźli na to patentu.
Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
* Odezwij się w komentarzu. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie ważna wskazówka.
* Zapisz się na Kawowe Listy
* Dołącz do grupy Prawdziwe Włochy – grupa praktyków i entuzjastów.
* Odezwij się do mnie na Instagramie, gdzie znajdziesz moc włoskich inspiracji.