Gdybym miała określić Włochy jednym kolorem, bez którego nie wyobrażam sobie miast, budynków, kawy i umbryjskiej panoramy, byłaby to…? Siena palona.
Siena palona. Ciepła, brązowawa barwa. Już sama nazwa obiecuje coś specjalnego. To nie jakiś zwykły błękit, wrzosowy ani nawet turkusowy. Pokochałam ten kolor nie tylko za cudną nazwę, za jej podobieństwo do ukochanej Sieny, ale również za to, że jej widok przywołuje na myśl najciekawsze zakamarki Italii. Uwielbiam Włochy właśnie za kolory!
Siena. W całości pokryta toskańską dachówką. Żywe miasto w starych murach, które nie zmieniły się od 600 lat. Jeśli chcecie je poznać miasto od strony emocji, obserwujcie otoczenie – nie muzea. Bardzo uważnie. Tworząc najpiękniejszą chwilę w swoim życiu. A potem jeszcze jedną. I kolejną. To miasto, które od pierwszych minut oczarowuje, dopiero potem uzależnia – za to nieodwracalnie.
To również miasto tak wspaniałej kobiety, jak Katarzyna. Pionierka mediacji! Dziwna sprawa, bo jako ostatnia z 24. rodzeństwa powinna bać się otworzyć usta. Kto słucha najmłodszej, gdy tyle głów chce się wygadać przy stole? Kolacji nie starczy! Nawet tak długiej, jak te włoskie.
Jeśli chcesz przenieść się do Sieny, zajrzyj tu:
Ale nie myśl sobie, że kolory siena palona znajdziesz tylko w Toskanii. Nic bardziej mylnego! Nie wyobrażam sobie żadnego włoskiego miasta (no, może poza Florencją) bez najpiękniejszej włoskiej barwy. Zajrzyjmy choćby do Wenecji.
Nie inaczej w Rzymie.
Czytelników bloga serdecznie zapraszam do sklepu dla miłośników Italii:
Moje ukochane Orvieto zachwalam głównie jesienią. Wyjątkowo dobrze mu w rudawo-rdzawych odcieniach.
Nie byłabym sobą, gdybym zapomniała o kawie. Znasz moje uwielbienie dla cappuccino. I moją nietolerancję dla jego sterylności. Prawdziwe włoskie cappuccino musi być zabrudzone, rdzawe, inspirujące. Na pewno nie białe! To nie wymuskana austriacka kawa z wisienką na śmietance. Włoska kawa musi być jak Italia. Żywiołowa i niemierzalna. Takie jest moje cappuccino w najbardziej włoskim z kolorów. To kawa, która niesie z sobą emocje. Może mieć ten sam przepis, a za każdym razem smakuje inaczej. I nigdy się nie nudzi.
Nie widzę Sieny, Toskanii, Sycylii ani grama Rzymu, nie widzę Italii – bez sieny palonej. I choć włoska linia brzegowa ma grubo ponad 2 tysiące kilometrów, to żaden morski błękit tego nie zmieni. Tak to widzę.
Ale dość o mnie. Kolej na Ciebie! Pomożesz mi stworzyć Italię w kolorach tęczy? W jakich barwach ją widzisz?
Zakochaj się we Włoszech razem ze mną! Nazywam się Ania i zapraszam Cię do odkrycia autentycznej i prawdziwej kultury Italii, o której nie wspominają żadne przewodniki. Pomogę Ci przyjemnie nauczyć się języka i przygotować się do włoskich podróży. Zarówno w przewodnikach na blogu, jak i w pełnych włoskiego ducha autorskich kursach językowych, w których zaangażuję Twoje zmysły i emocje, a także nauczę Cię praktykowania włoskiego stylu życia w Polsce.
© 2022 PrimoCappuccino