Ostatni łyk marca.
Jaśmin, pistacje i obłędny zapach cytrusów - tak kojarzy mi się tegoroczny marzec. I wcale nie musiałam się przenosić na Sycylię, by tego doświadczyć. Piątek, gorące popołudnie. Dopijam zimną kawę z kroplą kremówki, do tego z fusami na dnie, których nie udało mi się przecedzić przez zbyt duże sitko. Powiecie: Oszalała? Gdzie się podziało jej cappuccino? Ha! Też chciałabym wiedzieć. Wiem natomiast tyle, że ekspres do kawy odmówił ...