Ostatni Łyk niech będzie więc naszym małym podsumowaniem każdego miesiąca. Nadal we włoskim stylu, jednak w pełnej dowolności, niech panuje w nim luz i swoboda.
Ostatni łyk lutego pisze się pierwszego marca o poranku, jako że ostatni dzień lutego był również ostatnim dniem karnawału. Wywnioskowałam więc, że ani tego wieczoru ja nic nie napiszę, ani Wy nie przeczytacie :) Dziś u mnie cicho, słonecznie, sennie. Tuż za ścianą o chłopięcych przygodach (kto wie, może we Włoszech!) śni mój mały synek, a przez otwarte okno wdziera się świeża dostawa tlenu. Żyć, nie umierać!
.
O co chodzi z Ostatnim Łykiem? Pewnie zauważyliście, że ostatnio piszę mniej i są to głównie teksty przewodnikowe. Lubię je pisać i wiem, że ich potrzebujecie, jednak takie artykuły pisze się długo i trudno przy ich tworzeniu mówić o spontaniczności. Uwielbiam dzielić się z Wami wiedzą. Tylko ostatnio brak mi czasu na tyle, by obok profesjonalnych tekstów, móc dzielić się z Wami przemyśleniami, przeżyciami i postanowieniami. A przecież blog to też emocje, nie tylko porady.
.
Ostatni Łyk niech będzie naszym małym podsumowaniem każdego miesiąca. Nadal we włoskim stylu, jednak w pełnej dowolności, niech panuje w nim luz i swoboda! Każdy z Was może napisać w komentarzach, o czymkolwiek chce. Począwszy od dziś, zachęcam do zadawania pytań (wszelakich!), do dzielenia się tym, co czytamy, słuchamy i oglądamy, na co czekamy, za co jesteśmy wdzięczni. Swobodne tematy, idealne do poczytania przy porannej kawie lub wieczornym winie. Dyskusje to jest to, co w kontakcie z Wami jest dla mnie najbardziej budujące. Zawsze wychodzę z nich mega-zainspirowana!
.
Zacznę od siebie. A potem czekam na Was. Dajcie znać, co Was zainspirowało, co się dobrego przeżyliście, czym chcecie się podzielić. Podsumowania sprawiają, że czas na chwilę zwalnia, i nagle okazuje się, że wcale nie biegł jak szalony, że wydarzyło się całkiem sporo.
.
To co, dopijamy ostatni łyk?
.
SŁUCHAM namiętnie tego utworu. Dla mnie idealny na wiosnę, mimo że mentalną wiosnę mam już od listopada. Kojarzy mi się z odrodzeniem. Przyjemnie mi się przy tym i pisze, i myśli. Ma w sobie coś mistycznego.
.
Drugi utwór jest włoski i z Apulią, w któr w tle, a w tej siedzę myślami po uszy! Na osłodę długiego tworzenia przewodnika po okolicach Bari, zapętlałam ten utwór dziesiątki razy.
.
Za oknem szaro buro, za to w myślach lato i trudno się przy tym nie uśmiechać :)
CZUJĘ SIĘ spełniona. Mimo że właśnie minął drugi miesiąc roku, a ten przecież dopiero co się zaczynał, to mam poczucie, że nic mi nie umyka. Krok po kroku idę do przodu. To jeszcze nie bieg, ale przecież ja nigdy nie lubiłam biegać. Spaceruję sobie przez życie, dopijam każdą kawę, jaką zaparzę – nawet jeśli ostatni łyk bywa zimny. Nie szkodzi! Grunt, że kończę to, co zaczynam i mam poczucie, że warto to robić. W swoim rytmie, którego wciąż się uczę.
.
CHCIAŁABYM wcześniej wstawać, tak przynajmniej o 6:30, i na spokojnie ogarniać poranki, kiedy w najlepsze śpi mój niemowlak :) Chciałabym też codziennie zażywać ruchu na świeżym powietrzu i wykorzystać w końcu swoje sportowe buty, które kupiłam jeszcze przez ciążą, a do tego odrestaurować swój zakurzony rower. A równo za miesiąc (!) chciałabym móc Wam powiedzieć, że rzeczywiście to zrobiłam. I, szczególnie teraz, gdy myślami siedzę w Apulii, chciałabym kiedyś zabrać tam swoją rodzinę. Nic sobie nie obiecuję, ale wiecie… Grunt to nie odkładać marzeń.
.
To sobie mieliśmy wiosnę… ? Tak, mieszkam przy lesie. Tak, na górce, do której odśnieżarki nigdy jeszcze nie dotarły ? Tak, zastanawiam się, jak dotrzeć do cywilizacji, nie używając sanek ? ? ? ?
JESTEM WDZIĘCZNA ZA to bycie mamą cudownej trójki i za to, że mogę być blisko tych, których kocham. Że wykorzystuję swoją wiedzę bez konieczności odbywania długich wyjazdów. Za to, że codziennie stykam się z fantastycznymi ludźmi, jakimi jesteście. Za to, że urlop macierzyński w Polsce trwa cały rok, a nie jak w przypadku Francji, tylko trzy miesiące. Za mojego męża, który mnie wspiera we wszystkim, co mi się zamarzy. I za zimę, która się nareszcie kończy i wiele miesięcy minie, nim powróci.
.
PRACUJĘ NAD kolejnymi częściami wpisów o Apulii i nad tekstem o nauce włoskiego metodą, którą stosuję od dawna i chcę Wam o niej opowiedzieć. Planuję też nieco przeorganizować działanie grupy na Facebooku i nareszcie wrócić do regularnej, co-dwu-tygodniowej wysyłki newslettera, którego formuła też się zmieni, jednak nadal będzie w nim informacja o najświeższych tekstach, jeśli więc nie macie czasu zaglądać na Facebook ani na stronę, to zapraszam tutaj, o nowościach poinformuję Was osobiście :)
.
Główny deptak dla turystów w #Alberobello. Co trullo to handel ? Tu darmowa degustacja, tam “ręcznie robione” figurki, “własnoręcznie szyte” ręczniczki za, bagatela, jedno euro. A wystarczy skręcić w pierwszą lepszą boczną uliczkę, by poczuć klimat apulijskiej wioski. Tak niewiele potrzeba!?
CIESZĘ SIĘ, że udało mi się spełnić marzenie o koncercie Ennio Morricone, zwłaszcza, że nie dość, że koncert, to jeszcze podróż pociągiem wraz z moim mężem, który nie korzystał z usług kolei od czasów podróży poślubnej ;) A teraz złapał bakcyla i już planujemy kolejny wyjazd! No i nie ukrywam, bardzo wygodnie naszymi PiKejPi podróżuje się z niemowlakiem. Wyjadaczem w tej materii nie jestem, ale jeśli mogę Wam coś doradzić, nie rezerwujcie miejsc tuż przy kabinie maszynisty, można się nasłuchać wielu niezbyt optymistycznych rozmów! ;)
.
UCZĘ SIĘ, że można mieć wszystko, tylko nie wszystko od razu. I tu nie chodzi o wielkie życiowe plany i marzenia, tylko o zwykłe codzienne sprawy. No dobra, wielkie umysły tego świata powiedziałyby, że to odroczona gratyfikacja, a ja mówię sobie, że to po prostu cierpliwość.
.
CZYTAM genialną książkę, którą ściągnęłam z antykwariatu z drugiego końca Polski, mimo że to wersja z 2010 roku. Niestety, nie mogłam dostać jej w żadnej, nawet internetowej, księgarni. Chodzi o Sekrety włoskiej kuchnii Eleny Kostiukovitch, która wg wielu opinii jest najlepszym i najbardziej rzetelnym przewodnikiem po kulinarnej tradycji włoskich regionów. Jej treść o wiele lepiej opisuje oryginalny tytuł, czyli czyli Dlaczego Włosi lubią rozmawiać o jedzeniu?, ale ktoś tu znowu nie wysilił się przy tłumaczeniu. Chłonę ją jak wciągającą powieść, ale jest tak gruba, że chyba nigdy nie uda mi się przeczytać jej w całości. Niemniej, ma tak fascynującą zawartość, że jeszcze nie raz o niej wspomnę na blogu.
.
Skończyłam czytać Slow life wg ojca Leona i powiem Wam, że od tej pory Tyniec pod Krakowem jawi mi się jako najbardziej slowlife’owe miejsce w Polsce. To cykl rozmów z różnymi osobami ze świata mediów, żadne fajerwerki, można by powiedzieć, gdyby nie to, że podczas ich czytania na człowieka spływa jakiś taki… tyniecki spokój. Dla mnie szczególnie inspirujące były rozmowy z Joanną Kołaczkowską (Kabaret Hrabi) i Markiem Kamińskim (podróżnik). Bardzo się cieszę, że to nie wywiady, a rzeczywista rozmowa dwojga ludzi, którzy oderwali się od codziennego biegu, by wypić razem kawę i porozmawiać o życiu. Niby nic wielkiego, a jednak. W świecie, w którym coraz trudniej o prawdziwe spotkanie, przyjemnie jest się czego nauczyć od tak ciekawych ludzi.
.
Moje postanowienie na nowy rok? Przeczytać wszystkie te cudne książki, które sprezentowal mi 2016! ? ?
OGLĄDAM to, co już pewnie wszyscy oprócz mnie pewnie już widzieli, czyli serial The Crown o życiu królowej Elżbiety i powiem szczerze, że to prawdziwy majstersztyk. Od jakiegoś czasu próbuję obejrzeć włoską komedię Pane e tulipani, ale mi nie wychodzi. Wciąż ją sobie odkładam na jakiś wieczór w pojedynkę (w którym dodatkowo nie będę nic pisać, czytać ect.), i okazuje się, że ciężko spełnić te dwa warunki. Ale się poprawię, obiecuję!
.
CZEKAM NA… Właściwie to na nic nie czekam. Fajnie mi tu, gdzie jestem i z tym, co mam. Wiem też, co mnie czeka, i że przyjdzie we właściwym czasie. Nie mam ochoty nic przyspieszać. Jeśli jednak musiałabym coś wymienić, to oczywiście podróże. Każdaz nich przynajmniej dwukrotnie podnosi mi poziom endorfin, więc jeśli już na coś czekam, to na pewno na kolejny wyjazd.
.
Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
* Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
* Posmakuj Kawowego Listu, który poderwie Cię w górę lepiej niż tirami s? :)
* Dołącz do mojej grupy na Facebooku, w której wspieramy się i dzielimy konkretnymi poradami nt. podróżowania do Włoch.