Przygotowania do wyjazdu bywają wielopoziomowe, duchowe, psychiczne itp. Ja Waszą uwagę chcę skierować jeszcze na niezwykle ważne, przygotowanie cielesne, czyli wszystko co praktycznie potrzebne, by nie tylko z bagażem, ale również z pasją i ciekawością ruszyć do serca Europy. O drogę się nie martwcie, w końcu wszystkie drogi tam prowadzą. Mówią, że nie idzie się zgubić.
.
A więc żeby było z pasją, acz nietuzinkowo, będzie też coś o zabytkach i atrakcjach miasta, jednak nie tych oczywistych i obowiązkowych, o których można przeczytać w większości włosko-tematycznych publikacji. Zamiar mam nie prowadzić przewodnika po miejscach, które nasuwają się jako pierwsze skojarzenie z Wiecznym Miastem, takie jak Koloseum, Fontanna di Trevi i tym podobne.
.
Chcę Wam natomiast pokazać kilka miejsc, o których istnieniu możliwe, że nie mieliście dotychczas pojęcia, o których także nie wspomina się przy standardowym zwiedzaniu. Wszak ledwo zazwyczaj starcza czasu, żeby rzucić okiem (bądź tylko fleszem) na najważniejsze (vel najbardziej popularne) atrakcje. Już to wystarczy, by człowiek miał mętlik w głowie, przesyt informacji i tłumów, które akurat w TYCH miejscach są skumulowane do potęgi.
.
Tak więc, skoro w Rzymie zazwyczaj jest ludzi od zatrzęsienia, i zwiedzanie czegokolwiek czasem graniczy z cudem lub jest po prostu maksymalnie trudne, z pewnością nie odda Wam tej całej niezwykłości Rzymu niż wówczas, gdybyście zwiedzali go, dajmy na to w listopadzie lub przynajmniej nocą (choć też bywa czasem tłoczno). Stąd też zachęcam do ucieczki z centrum, podążenia przed siebie (z dobrą mapą, którą lepiej schować) i zagubienia się w uliczkach Rzymu. Może to być zagubienie kontrolowane, a może to również być ucieczka do kilku miejsc, do których Was zaproszę w trakcie trwania tego cyklu. Będą to na pewno dwa kościoły, o których istnieniu prawdopodobnie nie słyszeliście, a których przegapić wręcz nie można!
.
Innym razem wyprowadzę Was na obrzeża miasta, na wzgórza i do parków, do punktów widokowych, z których zobaczycie może nie wszystko w szczególe (sztuka to nieosiągalna), ale większość w ogóle i do tego z góry ? a jak wiadomo, na górze łatwiej o? dystans! Tak bardzo potrzebny, by tym, co podziwiasz, smacznie się nasycić. Bo można chcieć zobaczyć wszystko? i się przesycić. Ba, nawet nabawić niestrawności.
.
No i najważniejsze kwestie, które chcę poruszyć to Wasze bezpieczeństwo, czyli jak uniknąć kradzieży w Rzymie. Zaczaić się na Wasze bagaże, dokumenty, ale przede wszystkim portfele potrafi już także rodowity Włoch. W garniturze i z nesseserkiem. Okazja jest wszędzie. A dla doborowego kieszonkowca wystarczy jedna zaledwie chwila. A tych przecież spędzicie w Rzymie, jak mniemam, wiele.
Na koniec proszę Was o propozycje, pytania i wątpliwości, a może również jakieś cenne spostrzeżenia czy informacje, którymi warto byłoby się podzielić z resztą współpodróżujących?? To, co ja proponuję Wam, może być przydatne z mojego punktu widzenia, w Waszym mniemaniu kluczowe być może zupełnie coś innego? Otwarta jestem na propozycje, chętnie udzielę odpowiedzi czy to w komentarzach czy via mail. Jeśli temat wymaga głębszych przemyśleń, rozpiszę się poważniej (acz z przymrużeniem oka). Pomóżmy sobie wzajemnie podróżować jak najlepiej.
.
To jednak, do czego na koniec zachęcam Was najbardziej, to zobaczyć Rzym po swojemu. W swoim tempie. Posiedzieć pod pomnikiem, zjeść lody na krawężniku, poprzyglądać się ludziom, zanurzyć się w kawie, zaczerpnąć powietrza, zawiesić na czymś wzrok i się zachwycić. Czuć całym sobą ten Rzym. Nie, nie być obojętnym na to, co jest wokół. Nie zobojętnieć! Nabrać tylko dystansu. Do mętnej i trudnej do ogarnięcia mnogości atrakcji i emocji. Znaleźć coś swojego, zapisać w pamięci i zabrać ze sobą.
.
Za to nie trzeba płacić w euro. Z tego nikt Was nie okradnie.
.
ps. Jeśli zastanawiacie się, jak niedrogo zarezerwować nocleg w Rzymie, tu znajdziecie listę najdogodniejszych hoteli, pensjonatów i kempingów. Polecam też wynajem pokoju lub całego mieszkania i tutaj opisuję, jak zrobić to najtaniej, a przy tym możliwie najbezpieczniej.