Krótko o korzeniach, skrzydłach i o tym, jak skutecznie ogarnąć życie (między podróżami).
Są piloci, którzy nigdy nie wychodzą ze swoje roli. Bywa, że już nie umieją odnaleźć się w codzienności. A pozasezonowa przerwa w pilotowaniu sprawia, że stają się nie do zniesienia. Gdy więc zbliża się sezon, rodzina wręcz wypycha ich z domu do pracy, bo i tak mówią tylko i wyłącznie o jednym.
.
Mam ten plus, że nie podróżuję non stop i, dzięki temu, poza pracą mam też nie-pilocką codzienność. Moje podróże to głównie objazdówki. Więc, jak znikam za granicą, to na góra kilka(naście) dni. Spinam wszystkie siły, daję z siebie 200% normy, a potem wracam. Nie dla mnie rezydencki wypoczynek na plażach i wielomiesięczna nieobecność.
.
Mając więc włoską pracę i polską codzienność, wiem z czym to się je. I jak to porównać.
.
.
Życie w rozjazdach ma masę plusów. Ma też minusy, a o tych, jak wiadomo, mówi się mniej. Widzisz uśmiechniętego pilota i myślisz, że ma klawe życie. Nie wiesz jeszcze, że to praca, w której bardzo łatwo się wypalić. Każdy bowiem człowiek potrzebuje na raz: i korzeni i skrzydeł.
.
To dzięki korzeniom wiesz, skąd pochodzisz. Dokąd chcesz wracać. I kto cały czas tam na Ciebie czeka.
To skrzydła sprawiają, że nie przyrastasz do ziemi na stałe. Że potrafisz się wznieść. Ponad chodniki, podziały i codzienną rutynę.
O korzenie trzeba dbać. Skrzydła pielęgnować. Tylko mając jedno i drugie, można liczyć na względną harmonię.
Bo pasja życia pozbawiona korzeni, spali Cię bez reszty. Ale skarłowaciejesz, jeśli któregoś razu nie będziesz mógł wzlecieć wysoko.
.
No dobrze, ale…
.
Jak to się ma do pilotowania?
.
W którymś momencie życia zdecydowałam, że nie chcę ciągle latać. Ani też wciąż podlewać korzeni, które nigdy nie pozwolą mi się wznieść. I tak, jak w normalnym życiu da się to łatwo pogodzić, to dla pilota, który zakłada rodzinę, ma dzieci – nic nie jest już tak oczywiste. Jaki związek utrzyma się na wieczną odległość? Jakie dzieci chciałyby mieć rodzica, którego (praktycznie i tak) nie ma? Jak być dobrym pilotem, gdy się po ludzku zaniedbuje pozostałe relacje, wymagające jedynie tego, by być blisko?
.
Dlatego postanowiłam być więcej. Mieć korzenie nie tylko na papierze. Ale i mieć skrzydła nie tylko w marzeniach. Niełatwo to pogodzić, bo włoskie pilotaże i polska codzienność to dwa różne światy. Ale się udaje.
Jakim cudem?
.
.
Ćwicząc na co dzień cechy, które zwykle przydają mi się w czasie pilotażu.
.
Dobry pilot posiada umiejętności, które bardzo się przydają w zwyczajnym życiu.
Dla jasności dodam, że tylko cześć z nich przychodzi mi z łatwością. Za to drugą część trudno zrealizować bez bycia w podróży i ciągle pozostaje w mojej sferze życzeń. Niemniej, ćwiczę się w tym!
.
Jakie cechy pilota pomagają w życiu codziennym?
1. Nie oceniaj. Doceniaj.
Nie dla pilota uprzedzenia, bo ma za zadanie łączyć ludzi (niekoniecznie w pary…) i szukać w grupie cech wspólnych. Tylko w ten sposób można sprawić, że grupa się nawzwajem nie pozjada.
.
Z uprzedzeniami najlepiej rozprawić się od razu. Im bardziej ktoś wydaje się mi się nieprzyjemny, tym bardziej staram się go polubić. Po kilku dniach dystans znika, dogadujemy się coraz lepiej, a on okazuje się on najbardziej rozpromienioną osobą w grupie. Dobre nastawienie czyni cuda.
Jeśli myślisz, że ktoś Cię nie lubi – pomyśl, że może ten ktoś myśli to samo o Tobie
.
2. Jednozadaniowość.
Nie da się dobrze skupić na kilku poważnych rzeczach na raz. Pilot ma łatwiej, bo na czas wyjazdu wypisuje się z codzienności. Skupia się całkowicie na tym, co ma do zrobić tu i teraz. I po prostu to robi.
.
Czasem trzeba się odciąć od wszystkiego, co nie sprzyja realizacji priorytetu. Przymknąć oko na tysiące drobiazgów walczących o naszą uwagę. Nieułożone książki, nietknięte maile, nieodebrany telefon. Poczekają. Świat się w tym czasie nie zawali.
.
.
3. Poznajesz nowych ludzi.
Na wyjeździe pilot to dusza towarzystwa. Nie ma innej opcji, gdy wokół pilota kręci się kilkadziesiąt ludzi. Po dwóch dniach idzie się przyzwyczaić. Jednak po powrocie często nie mam siły na żadne spotkania i marzę tylko o tym, by odreagować. Na szczęście, nie trwa to zbyt długo, bo przecież najlepiej czuję się wśród ludzi. Nie wśród zamkniętych ścian.
.
I życzę sobie na co dzień zdecydowanie więcej rozmów, spotkań, życia na zewnątrz. Wszak to właśnie Włosi z Południa chodzą w butach po domu, by w każdej chwili być gotowym do wyjścia, bo przecież tam toczy się życie.
.
I niekoniecznie kolejki turystów mam na myśli.
.
4. Dyscyplina i puntualność.
Pod koniec podróży, pilot coraz częściej marzy o slow-porankach, ale to właśnie dyscyplina ratuje cały wyjazd. Wiadomo, gdzie można się rozluźnić a gdzie spinać cztery litery i działać na najwyższych obrotach.
.
Oczywiście na co dzień bywa trudniej. Bo gdy moje plany przesuwają się w czasie, tracę tylko ja, a nie cała grupa. No i tu powstaje pytanie. Na ile szanujesz swoje plany i cele? Czy jesteś słowny także w stosunku do siebie? Zdecydowanie łatwiej szanować cudzy czas, gdy człowiek docenia swój.
.
4. Nie odkładaj spraw na później.
Gdy w podróży mam coś ważnego do załatwienia, robię to od razu lub zapisuję na szybkie potem. Jeśli tego nie zrobię, umknie. Zaginie w czasoprzestrzeni. Tak wiele jest rzeczy do zrobienia od zaraz. Dlatego porządek to priorytet. Wtedy i pilot ma coś z życia, i podróż przyjemna.
.
To samo sprawdza się na co dzień. Warto spisywać rzeczy do zrobienia. Lub wykonywać je od razu, jeśli wystarczą na nie dwie minuty. Bo ile trwa krótki telefon, ogarnięcie pokoju lub przejrzenie poczty? Cała reszta ląduje na kartce. Rzeczy błahe na samym końcu. I już nie trzeba wysilać procesora, żeby to wszystko ogarnąć (nie, to wcale nie ćwiczy pamięci tak, jak Ci się wydawało).
..
5. Żyj chwilą, ale jednocześnie wyprzedzaj ją o trzy kroki.
Wrogiem pilota są sytuacje nieprzewidziane. Paradoksalnie, trzeba je więc umieć przewidzieć. Nie zakładać naiwnie, że Cię nie dotyczą. Czym innym jest spontaniczność a czym innym wyjaśnianie zaistniałej sytuacji rozgorączkowanej grupie. Która, gdy głodna, zmęczona i sfrustrowana – nie dyskutuje.
.
W życiu bywa podobnie. Jedziesz za miasto, musisz mieć paliwo. Wychodzisz z dziećmi, musisz je zawczasu nakarmić, bo inaczej zaczną marudzić już po 10 minutach. I tak dalej. Spontaniczność spontanicznością, ale roztargnienie roztargnieniem. Pierwsze bywa ekscytujące. Drugie zdecydowanie irytuje.
Gram zapobiegania jest więcej wart niż tona leczenia
– Henry de Bracton
.
6. Przyjemność z drogi. Skupienie na celu.
Idziesz na przedzie grupy, myślisz i mówisz o tym, co widzicie. Ale skupiasz się też na tym, dokąd dojść, co tam zobaczycie i jak to opowiedzieć. Uczysz się, że podróż zaczyna się od pierwszego kroku, a nie dopiero po osiągnięciu celu. Jeśli i grupa to zrozumie, atmosfera znacznie się rozluźni. Będzie się dla nich liczył każdy moment wycieczki, a nie tylko czas wolny.
.
Ile razy, jadąc autem przez miasto, chcesz się zahibernować i obudzić na miejscu? Mając pewność, że nic ciekawego Cię nie czeka. Czy naprawdę sensem życia jest je przeczekać? Nie śpij. Otwórz oczy i rozejrzyj się jeszcze raz. Może ktoś czeka na Twoje zainteresowanie, komuś warto pomóc, kogoś zauważyć. Karma zawsze wraca. Więc zamiast wściekać się na rywala na światłach, uśmiechnij się do przechodnia? Niech codzienność nie będzie marzeniem o wieczornym świętym spokoju.
.
.
7. Ciesz się jedzeniem. I daj sobie na to czas.
Włoskie realia nie są łatwe. Ale mają też swoje zalety. Powolne kolacje w dobrym towarzystwie. Je się dużo i długo. Tak samo się rozmawia. No i jedzenie! Po pierwsze bardzo dobre, po drugie, w końcu masz czas czuć jego smak. Wszystko co trzeba, zostało już dziś zrobione. Zostaje jedzenie, relaks i sen.
.
A w życiu? Warto rodzielać pracę od relaksu. Celebrować życie. Dawać sobie czas na posiłek. A to nie jest kanapka w biegu, kawa przy automacie czy kolacja na kolanie przed TV. To wieczorne posiłki, które gromadzą domowników. To relaksujące niedziele po przepracowanym tygodniu. Trzeba mieć kiedy zregenerować psychikę. Wtedy trudniej zwariować w tym (jakże cudnym, ale i…) dzikim świecie.
.
8. Nie zastanawiasz się, tylko działasz.
Jako pilot nie myślisz, czy masz ochotę, czy Ci się chce i czy jesteś w nastroju. Taki jest plan i nie ma innej opcji, wyjścia ani zastępstwa. I tylko od Twojego nastawienia zależy, czy to działanie da Ci satysfakcję.
.
Na co dzień łatwiej się wykręcić. Tu od humoru jednego człowieka nie zależy przecież nastrój całej grupy. A gdy człowiek sam o sobie decyduje, bez samozaparcia ciężko o realizację planu. Więc czasem zamiast dawać upust wyobraźni i analizować, warto po prostu zacząć działać.
.
9. Wygląd. Bo jak się czujesz, tak Cię widzą.
Jako pilot zaczynasz dzień o świcie, kończysz długo po zmroku. Nie masz kiedy spoglądać w lustro i trzy razy się przebierać. Mimo to nie zgadzaj się na jeden polar noszony przez bity tydzień, nawet jeśli jest granatowy i wzbudza (a przynajmniej wzbudzać powinien) jakiś autorytet. Dbaj o siebie nie tylko dla tego, że Włochy to stolica mody. Rób to z szacunku do siebie i ludzi, z którymi pracujesz. Jeśli będziesz czuć się ze sobą dobrze, to inni poczują się przy Tobie swobodnie.
.
Nie dziw Zuckerbergowi, że ma w szafie zylion szarych koszulek. Wstaje rano i się nie zastanawia, co ubrać. Im w szafie mniej ciuchów, ale dobrej jakości i skrojonych na miarę, tym człowiek (czytaj: kobieta) ma mniej problemów i więcej czasu. Przy dzieciach to już w ogóle konieczność, bo czasu nigdy dość a klasyczne rozwiązania sprawdzają się zawsze.
.
10. Przygotuj się ponad miarę. A potem daj się ponieść (R. Brett)
Szybkie poranki to nie czas na przepakowywanie plecaka i ogarnianie planu dnia. To należy do poprzedniego wieczoru. Tak samo jak przygotowanie materiałów, podzwonienie gdzie trzeba, przygotowanie ciuchów oraz otoczenia tak, by z rana wszystko było pod ręką. Zapomnieć o czymś to błąd, który kosztuje. Kiepskie poranki kładą organizację całego dnia. A pilot nie może sobie pozwolić na taką stratę. Reputacji nie odbuduje, zaufania także, złe wspomnienia z jego nieprzygotowania położą się cieniem na całym wyjeździe. Te 15 minut przed snem działają cuda.
.
Im więcej rzeczy zrobisz wieczorem, tym mniej masz na głowie z rana. Lepiej zaczynać dzień ze świeżą głową, zamiast nadrabiać sprawy z wieczora, typu sprzątanie po kolacji… Nowy dzień, nowa karta. Czyste myśli. Pole do działania. Tak, że chce się wstawać.
.
Tyle na dziś, bo i tak się dostatecznie mocno rozpisałam. To miał być krótki i zwięzły post, jednak im dalej w las, tym więcej drzew. Zwłaszcza, że to las, który dla wielu bywa tajemny. Wiem, że czyta mnie sporo pilotów, przyszłych pilotów i tych, którzy zamarzyli o pilotowaniu czytając Primo. Cieszę się, że tak się dzieje :)
Z drugiej strony piloci to zdecydowana mniejszość w społeczeństwie, dlatego cieszę się, że i Wam, drodzy Nie-piloci, mogę przybliżać tajniki pilockiego życia. Fajnie, że czytacie. To dla mnie zaszczyt, że chcecie więcej.
.
Żeby nie było, nie jestem chodzącym ideałem. Wielu cech wciąż się uczę. Ale prawdą jest, że to zawód, który ma ogrony wpływ na codzienność. Ta moja codzienność dobrze owocuje podczas pilotażu. I w drugą stronę, dzięki zahartowaniu w podróży niejeden codzienny kryzys udało mi się zażegnać. I za to, że ten zawód motywuje, by żyć lepiej, lubię go najbardziej.
.
zdj. główne: puffy eyes
Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
* Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
* Jeśli podobał Ci się tekst, dołącz do mnie na Facebooku, gdzie codziennie znajdziesz świeże inspirujące zdjęcia i ciekawostki.
* Po więcej informacji zapraszam Cię do grupy, w której się wspieramy i dzielimy konkretnymi pomysłami na podróżowanie do Włoch na własną rękę.