Tekst nie zawiera reklam ani lokowania produktu. Nie mówi o imigracji, ani dyskryminacji, nie zachwala gazów łzawiących ni lokalizatorów GPS. Chociaż można by tak pomyśleć.
Od 1,5 roku staram się przybliżać Wam uroki podróżowania, pilotowania i wszystkiego, co włoskie. Uwielbiam pokazywać Wam codzienność, w której z łatwością, entuzjazmem i świeżością spojrzenia odnajdziecie się potem samodzielnie. Mówię Wam o Italii, bez ślepoty i motyli w brzuchu, ale z trzeźwą świadomością, która docenia walory, ale i dostrzega negatywy.
.
To, że poza rajskimi klimatami, istnieje też ciemna strona Włoch, dałam wyraz m. in. w tekście: Jak uniknąć kradzieży we Włoszech? Dziś odniosę się do obecnej sytuacji we Włoszech z punktu widzenia turystów, kierowców autokarów, biur podróży i tych włoskich miłośników, którzy ostatnio coraz częściej zadają sobie pytanie…
.
Czy podróżowanie do Włoch jest bezpieczne?
.
Na to pytanie łatwo odpowiedzieć dwojako. Bo Ci, którzy nigdy nie doznali we Włoszech przykrości, powiedzą oczywiście! I to się promuje. Uroki się zachwala i mnoży. No i słusznie. Ale jest jeszcze druga strona i ją też trzeba pokazać. Ku przestrodze, ale także dlatego, że często wystarczyłoby lepiej się przygotować, by wielu przykrości po prostu uniknąć.
.
Wyznaję zasadę: przygotuj się ponad miarę. Nie wystarczy się spakować i jechać, trzeba nam podróżować świadomie. I tu nie chodzi o straszenie, ale o wiedzę, jak czerpać z podróży jedynie to, co najlepsze.
.
Dobre przygotowanie to podstawa udanej podróży. To właśnie w tym celu powstał mój Poradnik Pozytywnego Podróżowania, czyli spis wszystkiego, co trzeba wiedzieć jadąc do Włoch. Dziś chciałabym rozwinąć jego najbardziej kontrowersyjny punkt.
Każdy kto był w Rzymie w ostatnich latach, spotkał się z tym zjawiskiem. Nielegalny handel uliczny czy złodzieje żerujący na turystów. I coraz mniejsze zainteresowanie policji w tym temacie.
.
Dla przykładu weźmy kontrole w Rzymie. Tam one na nikim nie robią już wrażenia. Ani na handlarzach, ani na policji, ani na całej reszcie. Sprzedawcy rozkładają się na ziemi, na kanciastej chuście, żeby w razie czego, za te kanty, rogi chwycić, cały dobytek unieść i uciekać. Inni całą galerię przedmiotów noszą na sobie. Chusty, szaliki, zegarki, sprzęty do robienia selfie, tandetna chińszczyzna do wyboru, kształtu i koloru.
Tylko, że jak kiedyś podczas akcji kontrolnej wszyscy znikali w mgnieniu oka, dziś ledwie się podnoszą i odchodzą. Policja już na tyle się do nich przyzwyczaiła, że czasem po prostu machnie ręką. I tyle. Wiedzą, że jutro, ba, już za kwadrans, znów ich tam spotkają.
Co najwyżej wlepią jeszcze mandat jakiemuś turyście, który nie wie, że kupowanie towaru od nielegalnych handlarzy – także jest nielegalne, a tym samym karalne.
.
Bać się za to powinni nielegalni przewodnicy i piloci, którzy oprowadzają po Rzymie bez uprawnień – ci są kontrolowani na każdym kroku i dostają mandaty, tak absurdalnie wysokie, że bardziej opłaca się wynająć nielegalnego przewodnika (który często ten Rzym zna połowicznie) niż oprowadzać samemu, nawet gdy to grupka 15 osób, a Rzymu w trzy godziny zwiedzić się nie da.
Nie da się także i w miesiąc, ale to wiedzą tylko niektórzy. Oni wiedzą także i to, że jedyną bezpieczną opcją jest zwiedzanie z realnym przewodnikiem.
.
Od strony kierowców autokarów turystycznych także kolorowo nie jest. Nawet ci z nich, którzy perfekcyjnie odnaleźli się w dżungli włoskich ulic, nie mogą czuć się do końca bezpieczni. Straszy się imigrantami, jak to ostatnio w całej Europie. Tylko że jeśli o autokarach mowa, nieoficjalnie mówi się o kradzieżach głównie ze strony Rumunów.
Powiecie, że to śmieszne, bo przecież i Polacy wyjeżdżali, kradli i pewnie gdzieś tam w Europie nadal kradną i zabierają pracę innym. Ale w mojej opinii, polscy kierowcy boją się głównie przybyszów z Rumunii.
.
Oficjalnie mówi się o szajkach okradających autokary zwłaszcza na obrzeżach Rzymu (np. Lido di Ostia), ale i na końcowych stacjach metra, że o publicznych parkingach nie wspomnę. Zdarza się też, że znikają nie tylko bagaże, ale i całe autokary. W trzy minuty. Wystarczy, że kierowcy pójdą coś przekąsić.
Tak, już wszyscy wiedzą, że nie ma co zostawiać autokaru bez opieki. Jeśli jest dwóch kierowców, niech za dnia jeden z nich zawsze zostaje.
.
Gorzej, gdy w ogóle jest tylko jeden. Albo gdy temperatura na zewnątrz dochodzi do 40 st. C, a w nieczynnym autokarze nawet do 60 st. C. Wówczas parkingi tylko i wyłącznie na dużych parkingach, gdzie są inne autokary (i czujne oczy innych kierowców) lub na stacjach benzynowych z monitoringiem.
Najlepiej w ogóle mieć zamontowany lokalizator GPS i to w miejscu, którego sam mechanik nie znajdzie. Policja po kradzieży przyjmuje zgłoszenie i tyle z nich pożytku, bo z resztą sobie nie radzi. Nie wspominając o tym, że szanse na znalezienie autokaru, którego nie można namierzyć, są znikome.
.
Jest i druga strona medalu. Skąd pomysł, że ci z Rumunii kradną? Polacy Rumunów po prostu nie lubią. Dlaczego?
.
Nie lubimy Rumunów – to fakt. Dla nas to nadal żebracy i Cyganie. Tymczasem najmłodsi członkowie Unii Europejskiej okazali się narodem pracowitym, miłym i dobrze zorganizowanym. We Włoszech coraz częściej wypierają nas z zawodów, w których do niedawna pracowali głównie Polacy i stali się największą oraz najbardziej wpływową wspólnotą emigracyjną w tym kraju. (…)
Obecnie jest ich tu blisko milion i stanowią najliczniejszą wspólnotę etniczną żyjącą i pracującą w Italii. Polaków, którzy na początku lat 90. było we Włoszech najwięcej, dziś pozostało nie więcej niż 110 tys. (…)
Wbrew stereotypom okazuje się, że Rumuni są najbardziej zapracowanym narodem Europy. (…)
W słonecznej Italii działa aż 27 tys. firm rumuńskich. Większość z nich zatrudnia również Włochów.
(cały tekst dostępny tutaj)
.
Do tego milionowego wora rumuńskich imigrantów wrzucamy więc i tych, którzy okradają autokary na przedmieściach i turystów w metrze, ale i tych, którzy uczciwie pracują w co drugiej rzymskiej restauracji, lub zakładają własny interes.
Grunt, że mają zapał do pracy, świetnie mówią po włosku i chcą się integrować. A jak wiemy, obecnie nie wszyscy imigranci na świecie mają taki zamiar.
.
Nie jest to, jak widzicie, tekst, który ma kogokolwiek uprzedzić czy urazić. W ostatnich dniach naczytaliście się już wystarczająco dużo niepokojących doniesień z Europy. Zatem nie o straszenie chodzi, ale również nie o przysypywanie problemów piaskiem.
Stawiam sobie za cel Wasze, Polaków, bezpieczne podróżowanie po całych Włoszech. To długi temat i ja nie mam zamiaru go dzisiaj wyczerpywać.
.
Tu porównasz najciekawsze opcje noclegów we Włoszech.
.
Skupię się więc na tym, co zależy od nas samych. Całą resztę zostawiam przypadkom, zrządzeniom losu i łutom szczęścia. Jeśli coś takiego w ogóle istnieje, to jest poza jakimkolwiek ludzkim wpływem. I nie warto się tym dręczyć.
A więc, do dzieła.
.
Po pierwsze apeluję do biur podróży! Przy rezerwacji noclegów w we Włoszech bierzcie pod uwagę w pierwszej kolejności to, czy autokar ma parking tuż przy hotelu. Pracownicy hoteli! Zwracajcie uwagę, by w hotelach przydzielano kierowcom pokoje z oknem na parking. Powiecie, że to marzenia i nie ma takich możliwości? A może czasu nie macie, bo się nie opłaca?
.
Znam doskonale realia pracy w biurze podróży, firmach wynajmujących autokary, jak i samego pilotażu. To da się zrobić! Jednym mailem. Kwestia wprawy i wyczulenia na przebieg wyjazdu.
A udany wyjazd składa się z samych takich drobiazgów. Za to są ich setki i najlepiej, by wszystkie ze sobą współgrały. Tak, to kosztuje czas. Ale zwraca się potrójnie. W zadowoleniu podróżujących i spokoju tych, którzy tę podróż im uprzyjemniają.
.
Lepiej zrobić jak najwięcej przed wyjazdem, dopóki są możliwości, niż zostać postawionym przed faktem na miejscu, np. w chwili, gdy za 5 minut kwateruje się grupa, za 30 minut podają kolację, a w tym samym czasie kierowca dowiaduje się, że musi wywieźć autokar 2 kilometry dalej. Na niestrzeżony parking miejski.
Ależ pani droga, nie kradną! Tyle lat wszyscy tam stawiają i nikt nie kradnie! Właściciele hotelu się tłumaczą. Bo i co mają mówić, gdy to hotel w centrum miasta i o dobudowaniu parkingu mogą co najwyżej pomarzyć.
.
Turyści! Nie narzekajcie na to, że Wasz hotel stoi poza samym centrum Rzymu, Florencji czy Neapolu. Już wiecie dlaczego. Może i nie pospacerujecie nocą w blasku podświetlonych fontann, nie pobalujecie w neapolitańskim klubie, ale zapewne macie też inne cele i chcielibyście je realizować.
Chcecie bezpiecznie podróżować. I mieć czym (i z czym) wrócić potem do kraju. Odpowiedzialna obsługa wycieczki zawsze bierze to sobie za priorytet.
.
Drodzy organizatorzy turystyki, powiecie, że jeśli kradną, to tylko w Rzymie? To nie oznacza, że nie zdarza się to i w małych mieścinach. Powtarzam raz jeszcze, przekalkulujcie sobie, czy lepiej dołożyć kilka euro do opłacenia noclegu, czy wynajmować włoski autokar, który po kradzieży auta przywiezie grupę z powrotem do Polski?
.
Dla przykładu, koszt wynajęcia autokaru w Rzymie to kilkaset euro dziennie, zależnie od opłat wjazdowych i przejechanych kilometrów. Cena wzrasta kilkukrotnie, jeśli grupę trzeba zawieźć autostradą do kolejnego miasta.
Dla porównania wynajem autokaru w Szwajcarii to koszt 3000 euro za przejechanych 300 km. Dodajmy do tego utratę samego autokaru! Jeszcze raz pytam, co się lepiej opłaca?
.
Zdecydowanie w lepszej sytuacji są biura, wynajmujące autokar od obcej firmy. Pomyślicie sobie pewnie, że to problem owej firmy, taki ukradziony autokar? To oni powinni zadbać o lokalizatory GPS, monitoring czy podstawianie nowego autokaru po kradzieży. Owszem!
Ale jeszcze raz nalegam na świadome rezerwowanie tylko sprawdzonych i przygotowanych na przyjęcie autokarów hoteli. Inaczej ucierpią nie tylko firmy autokarowe, ale przede wszystkim Wasze grupy.
.
Kradzieże bagażu, dokumentów i przede wszystkim kradzież pojazdu, to w efekcie wielogodzinne przesłuchania na policji. To procedury, które dotykają całej grupy, ze szkodą na realizacji programu, dając w efekcie złe wspomnienia z całej wycieczki. Z całą pewnością nie chcecie tego ani Wy, ani Wasi klienci.
.
.
Bo kradną. Nie zawsze i nie wszędzie. Ale nie o ogół tu chodzi, tylko o tych, co okradzeni być nie chcą. I jak w ciągu wielu lat pracy ani mnie ani nikogo z moich grup nigdy nie okradziono, tak ostatnio fala kradzieży dopadła autokar jednej z moich grup.
Na obrzeżach Rzymu, i to wcale nie tam, gdzie strach się samemu zapuszczać. W samym środku upalnego dnia, z kierowcą przy autokarze. Podjeżdża skuter z dwiema osobami, o coś niby pytają, kierowca dostaje gazem. W międzyczasie podjeżdża auto, bagażnik otwarty i trzy minuty, by wyważyć zamki i przetrzepać wnętrze.
Po kilku minutach nakryci przez innych, uciekają. Inny kolega kierowca, zostaje napadnięty poza autokarem. Kiedy przykładają mu do głowy coś zimnego, oddaje i pieniądze i telefon. Kluczyków nie oddał, nie chcieli.
Znikają też całe autokary z bagażami. Nawet z dużych parkingów i w czasie zorganizowanych akcji, jak choćby kanonizacja JPII. Dzieje się to rzadko, ale się zdarza, czego absolutnie nikomu nie życzę.
.
Na bieżąco dochodzą do mnie wieści z firm przewozowych, relacje kierowców i innych pilotów. Niekoniecznie z granic, o których się mówi, że są pełne imigrantów. Oni we Włoszech nie są żadną nowością. Od lat właśnie tam próbują poprawiać swój byt.
Nie wszyscy są z tego faktu zadowoleni, bo jednak do Włoch jeździ się po włoskość, a nie po multi kulti. Są jednak zmiany, na które w tej chwili nie mamy większego wpływu. Za to warto wiedzieć, jak sobie radzić z tym, by nadal mieć z tego całego podróżowania niesamowitą frajdę.
.
Apeluję więc Was wszystkich, drodzy piloci, kierowcy, właściciele biur podróży, a przede wszystkim – drodzy Czytelnicy i niezwykli Podróżnicy. Przygotowujcie się ponad miarę. A potem dawajcie się ponieść. Czarującej atmosferze, cudownym widokom i chwilom, które będziecie pamiętać całe życie.
Oby nigdy z żalem w głosie. Oby zawsze ze wzruszeniem w sercu.
.
Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
* Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
* Dołącz grupy Prawdziwe Włochy, w której spotykają się praktycy i entuzjaści włoskich klimatów.