Jak jeździć samochodem we Włoszech? Musisz przestrzegać kilku zasad. Bo wbrew pozorom, Włosi ich przestrzegają. To Kodeks Szalonego Kierowcy. I jego dziesięć (niepodważalnych) przykazań.
Oto, co znajdziesz we wpisie:
- 1 1. Nie ważne, czy masz sprawne hamulce. Ważniejszy i tak jest sprawny klakson
- 2 2. Przejście dla pieszych to dekoracja. Pierwszeństwo pieszych to tylko slogan
- 3 3. Szosa jest twoja. Tylko twoja
- 4 4. Rozciągnij asfalt do granic możliwości
- 5 5. Liczy się tylko Świetlana Przyszłość u celu. Na światła po drodze nie zwracaj uwagi
- 6 6. Nie wzywaj policji. Nie męcz ubezpieczalni
- 7 7. Kierunkowskaz to tylko ozdoba. Jedyne światła warte używania są długie
- 8 8. Ciesz się włoskim winem…, tzn. życiem!
- 9 9. Nogi masz dwie. Jedną do wiecznego gazuuu! Drugą hamuj. Z zaskoczenia
- 10 10. Cały wszechświat to jeden wielki parking
1. Nie ważne, czy masz sprawne hamulce. Ważniejszy i tak jest sprawny klakson
- Pieszy ma zielone, więc wchodzi na przejście. Jak śmiał, skoro właśnie jedziesz? Trąbić!
- Temu samemu nieszczęśnikowi zielone skończyło się na środku ulicy? Nie czekasz,trąbisz na całego i ruszasz z piskiem opon. Niech ma nauczkę.
- Ulica zapchana, więc na chodniku slalomem omijasz pieszych, którzy nie raczyli zbiec ci z drogi? Trąbić, ile wlezie!
- Jedziesz sobie spokojnie środkiem autostrady, zmieniasz pasy bez patrzenia za siebie, aż tu nagle jak spod ziemi wyrasta ci autokar. Że niby taki przykładny, niby tylko swoim pasem. A nie widzi, jak jedziesz? To po klaksonie! U siebie nie jest, obcokrajowiec jeden ;)
- Jak co rano (i jak każdemu na Twojej ulicy) sąsiad zastawił Twój samochód? Trąbisz, podobnie jak każdy inny zastawiony, i wypatrujesz, kto raczy wyjrzeć z rana przez okno. Nieważne, że reszta ulicy (poza częścią trąbiącą) jeszcze śpi. Musisz przecież wyjechać!
2. Przejście dla pieszych to dekoracja. Pierwszeństwo pieszych to tylko slogan
- W razie wątpliwości patrz punkt pierwszy.
- Pamiętaj, że podskoczyć ci może co najwyżej ten, jadący większą furą.
- Pojazd zaparkowany centralnie na przejściu to norma, nie krępuj się! Niech się cieszą, że nie stoisz na środku ronda.
- To samo, gdy niespodziewanie zastaje cię czerwone, i jakimś cudem zdecydujesz się na nich zatrzymać, nie zapomnij zastawić pasów! Co z tego, że zupełnie ich nie widać a przejście dla pieszych przypomina bieg przez płotki, slalom gigant a czasem i sztafetę (bo zdążysz dobiec tylko do połowy).
- Jeśli przypadkiem zatrzymasz się w wyznaczonym miejscu, bądź łaskaw przypomnieć pieszym, że ich zielone jest krótkie, szybko mija i zaraz na scenę znów wkroczysz ty. Grzej silnik (bo się jeszcze wychłodzi), pośpieszaj przechodniów, w końcu to nie spacer!
3. Szosa jest twoja. Tylko twoja
Nie ważne, ile jest pasów ruchu. Jeśli biegną w jednym kierunku, mknij przed siebie, nie zważając na żadne podziały. Żadne ramy, krańce ni granice. To nic, że masz na zderzaku dwa rzędy aut. Kto jak kto, ale Włosi (o dziwo) cię zrozumieją. Trąbić (przez cały czas przecież) nie będą!
4. Rozciągnij asfalt do granic możliwości
To, co nawet Chińczycy robiliby miesiącami, Ty potrafisz zrobić w minutę. Włosi nie dzielą się autami, ale asfaltem na drodze dzielą się z sercem na dłoni. Hojnie i jakże chętnie użyczą ci miejsca na swoim pasie, po to, żebyś mógł stworzyć kolejny. Pas ruchu, rzecz jasna. Na autostradzie, no bo gdzie? I tak trzypasmówka rozciąga się przynajmniej do cztero! Ktoś widział we Włoszech pobocza?
5. Liczy się tylko Świetlana Przyszłość u celu. Na światła po drodze nie zwracaj uwagi
Podróżując samochodem we Włoszech pamiętaj, że sygnalizacja to formalność. Nie musisz się z nią liczyć. Chyba, że przeoczenie jej grozi utratą twojego interesującego żywota. Wtedy dla świętego spokoju wystój tę jedną chwilę. Ale poza nią pamiętaj, że sygnalizację to ty masz w głowie. A na niej zawsze zielone światło. Reszta to nawias, który możesz opuścić.
6. Nie wzywaj policji. Nie męcz ubezpieczalni
Po co ubezpieczać coś, co jest z góry skazane na poobijanie, zarysowanie, wgniecenie czy niekontrolowane przestawienie? To oczywiste, że i tak za chwilę przyrysuje się coś jeszcze. Albo dostaniesz po lusterkach. A policja? Policja ma ważniejsze sprawy na głowie (więcej przeczytasz w artykule: Z ziemi włoskiej do Polski… Bym przemyciła!).
7. Kierunkowskaz to tylko ozdoba. Jedyne światła warte używania są długie
Którymi nagminnie popędzisz tych, którzy się telepią przed tobą. Cierpliwości, to pewnie ci z Północy ;) A jak ich już wyprzedzisz, nie włączaj czasem kierunków. Gotowi jeszcze cię śledzić!
8. Ciesz się włoskim winem…, tzn. życiem!
In vino veritas! Dlatego granica promili sięga aż 0,5. To się nazywa dostosowanie przepisów do życia, a nie na odwrót. Skoro wino pije się do kolacji, czasem w pracy, a Włosi żyją po to, by się napić, ale nie po to, by się upić. A po towarzyskich wieczorach trzeba jakoś wrócić do domu! Grunt to nie zabierać pasażerów. Nie chcesz mieć ich na sumieniu.
9. Nogi masz dwie. Jedną do wiecznego gazuuu! Drugą hamuj. Z zaskoczenia
Piesi na ulicę bez przejścia (bo te są tylko formalnością), skutery z każdego zakamarka, auta na każdym skrzyżowaniu, ulicy, a nawet chodniku – tam wszyscy wpadają niespodziewanie. Grunt to umieć być zaskakiwanym (czytaj: przygotowanym). Dlatego prócz punktu 1. wyryj sobie w pamięci, że razem z gazem wciskasz hamulec. Bo często się nawet nie rozpędzisz, na ulicę wyskoczy ci przechodzień, spragniony zemsty za tego, którego obtrąbiłeś równo na światłach wstecz. I jeszcze cię wzrokiem zmiażdży, że już, już, prawie truchlejesz. Ale nie. Przecież to ty masz samochód! Jedno jest pewne, gdy pieszy patrzy ci prosto w oczy, stajesz jak wryty. To jedyna opcja.
10. Cały wszechświat to jeden wielki parking
Jego obywatele tylko czekają, aż zastawisz wjazd do bramy, jedyny wolny i niezniszczony chodnik w okolicy lub zatrzymasz się na środku ruchliwej drogi, by:
- przywitać się z kolegą
- napić się kawy i przy okazji przywitać z kolegą
- kupić gazetę w kiosku i przy okazji, wiadomo co
- podnieść telefon, bo spadł, a ty koniecznie musisz zadzwonić i… pogadać z kolegą. A także z babcią kolegi i sąsiadką babci. Co innego mógłbyś robić za kierownicą?
Częściej to wygląda tak:
Jeśli jest coś, co pobudzi z rana lepiej niż kawa, będzie to jazda samochodem we Włoszech w centrum miasta. Dziwię się, naprawdę się dziwię, skąd takie spożycie kawy w tym narodzie…
Ułańska fantazja na drodze jest piękna. Na szczęście Włochom daleko jeszcze do mistrzów w tej dziedzinie, czyli Rosjan. A może to po prostu fantazja podobna, tylko mentalność inna? Włoskiej mentalności sobie życzę więcej, włoska jazda mnie inspiruje, uważam Włochów za geniuszy, którzy nie potrzebują znaków drogowych, by wiedzieć jak jechać. Dla których mapa Włoch nie istnieje, bo zawsze znają drogę. A czego się boję na drogach nie tylko włoskich? Fantazji bez grama myślenia. Jak na załączonym przykładzie.
Są kraje i miejsca, w których nigdy nie chciałabym znaleźć się za kierownicą. Znam ze słyszenia i nie zamierzam z doświadczenia.
Na całe szczęście, Italia do nich nie należy.
Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
* Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
* Zapraszam Cię też do mojej grupy, w której wraz z Czytelnikami wspieramy się i dzielimy konkretnymi poradami dotyczącymi podróży do Włoch.