Przerywam swój urlop, żeby Wam o nim napisać, bo nie wyobrażam sobie przemilczeć śmierci człowieka, którego nie tylko twórczość, ale przede wszystkim podejście do życia zasługuje na najwyższe uznanie. Wierzę, że miał piękną śmierć, tak jak pięknie, co nie znaczy, że łatwo, potrafił przeżyć swoje życie.
Ennio Morricone, mistrz i autor muzyki do ponad 600 filmów. Prywatnie mąż jednej żony i tata czwórki dzieci. Spełniony czlowiek o skromnym usposobieniu i niesamowitej pasji.
Odszedł dziś rano, 6 lipca o świcie, w Rzymie – mieście, które było jego miejscem na ziemi.
Do szpitala trafił na początku lipca po wypadku, w wyniku którego złamał kość udową.
"Odszedł o świcie z pociechą wiary"
Wiem, że i ja kiedyś umrę, Ty też umrzesz. Każdy z nas przejdzie tę drogę. Ale jak to w życiu bywa, nie myślimy o rzeczach, które nas nie dotyczą, póki nie zaczną nas dotyczyć.
Aż w końcu to się dzieje.
“Odszedł o świcie z pociechą wiary” – tak powiedział o nim jego przyjaciel Giorgio Assumma.
O spokój jego duszy i ja jestem spokojna. Jak zawsze w przypadku ludzi, którzy potrafili dobrze żyć. Giorgio Assumma potwierdził, że Ennio Morricone do ostatniej chwili zachował „pełną świadomość i wielką godność”.
Ennio Morricone i jego miejsce na ziemi
Nigdy nie interesowała mnie przeprowadzka do Ameryki. Ze względu na rodzinę, na przyjaciół. Zawsze uważałem, że to właśnie Rzym jest moim miejscem na ziemi.
Maestro urodził się na Zatybrzu, natomiast w dorosłym życiu mieszkał w dzielnicy EUR. Nigdy nie przeniósł się do Hollywood, nie wyprowadził nawet z Italii, podkreślając, że to tutaj najlepiej żyje się jemu i jego rodzinie i to tutaj może pracować z największymi profesjonalistami.
Podkreślał, że jego miłość do Rzymu jest jak miłość do żony Marii, obie trwały przez całe życie.
Zobacz też: Rzym śladami Ennio Morricone
Ennio Morricone stworzył muzykę m. in. do takich filmów, jak:
“Misja”, “Cinema Paradiso”, “Malena”, “Koneser” (mniej znany film z genialną fabułą, fantastyczną grą aktorską i świetnie wtopioną w akcję muzyką), “Dawno temu w Ameryce”, “Nienawistna ósemka” (za muzykę do tego filmu otrzymał Oscara), “Nietykalni” (film z 1987 r. z Kevinem Costnerem, Andy Garcia, Sean Connery i Robertem de Niro) czy “Bękarty wojny”.
Filmy, które same w sobie są GENIALNE, ale to muzyka uczyniła je DOSKONAŁYMI.
Muzyka Maestro uświetniła ponad 600 filmów, tworzył ponad 60 lat, pierwszy utwór skomponował już jako sześciolatek.
Ennio Morricone otrzymał także m.in. trzy nagrody Grammy, trzy Złote Globy, sześć nagród BAFTA, dwie Europejskich Nagród Filmowych i dziesięć nagród David di Donatello (włoski odpowiednik Oscara).
„Jego pokora, połączona z wielkością, którą nigdy się nie pysznił, pozwoliły mu nadać filmom, przy których pracował, zarówno skromnych, jak i wielkich, głębię, dzięki której stały się niezapomniane i doskonałe.
– Aurelio De Laurentiis, szef klubu piłkarskiego z Neapolu i producent filmowy
Ennio Morricone nie żyje
Miałam świadomość, że ta smutna wiadomość któregoś dnia obiegnie świat. To dlatego zrobiłam wszystko, by jeszcze zdążyć posłuchać i zobaczyć Ennio Morricone na żywo. Wiedziałam, że to ostatnia szansa, by doświadczyć tej muzyki wszystkimi zmysłami, najlepiej w ten sposób doceniając pracę artysty.
Nie pobieżnie słuchając jego muzyki w głośnikach czy niemal nie zauważając jej podczas oglądania filmu – choć to właśnie najlepsza muzyka tak bardzo podbija akcję filmu, że sama staje się niezauważalna.
Przeżycie koncertu Ennio Morricone to nie tylko moje spełnione marzenie, ale i jeden z najpiękniejszych, najbardziej przejmujących i uważnych momentów w moim życiu.
Maestro, dziękuję, że Ci się chciało
…podróżować po świecie i obdarowywać swoją pasją innych aż do ostatnich chwil życia. Za to, że osobiście mogłam poczuć, jak głęboko dociera Twoja muzyka. Tam, gdzie już nie docierają żadne słowa.
Jeszcze Ci kiedyś za to wszystko podziękuję. Opowiem Ci, co dobrego zrobiłeś z moim życiem.
I wierzę, że się jeszcze kiedyś napijemy razem dobrej mocnej kawy, Tam – gdzie już nic nie przemija, gdzie przyszłość jest wieczna i gdzie Twoja niebiańska muzyka wzięła swój początek.
Ci vediamo in Paradiso!