Zastanawialiście się, jak to możliwe, że zachwyca nas widok kalesonów wywieszonych w centrum Neapolu, a irytują gacie na krakowskim balkonie?
W czym tkwi sekret włoskiego prania, że nie wyobrażamy sobie bez niego Toskanii, Zatybrza, że o Neapolu nie wspomnę? Dlaczego klimat z włoskim praniem w tle tak wielu z nas rozluźnia i przywołuje najlepsze wspomnienia? Chwilami robi się tak naturalnie i swojsko, jak w dawnych czasach, kiedy wszyscy byliśmy jeszcze beztroskimi brzdącami spędzającymi wakacje u babci. Zapach czystej pościeli mi właśnie z tym się kojarzy.
Co jest takiego we włoskim praniu, że uwieczniamy je na zdjęciach i ani trochę nie wydaje nam się to dziwne?

Widok włoskiego prania poprawia humor nie tylko przyjezdnym. Okazuje się, że sposób, w jaki Włosi wieszają swoje pranie ma ścisły związek z poczuciem szczęścia, które towarzyszy od dziesięcioleci kolejnym pokoleniom.
I tu nie chodzi o technikę wieszania, a o coś bardziej ludzkiego. Choć i technika przyprawia o zawrót głowy. Być może nie raz zadawałeś sobie pytanie, JAK ONI TO ROBIĄ, że wieszają pranie nad kanałem i nic nie spada do wody?
Śpieszę z pomocą! Przeczesałam wszystkie możliwe źródła i na wiele pytań, które sobie zadajemy, zachwycając się fenomenem włoskiego prania, poznałam odpowiedź. Choć nie na wszystkie! Nadal nie mam pojęcia, jaki sposób mają Włosi na ptaki, że ich odchody nigdy na tym praniu nie lądują? Masz jakiś pomysł?
A tymczasem, najważniejsza kwestia we włoskim gospodarstwie to… Miejsce wieszania. Nigdy wewnątrz!
Włoskie pranie – dlaczego właściwie wisi na zewnątrz?
Czy dlatego, że władze miast wprowadzili taki nakaz, by przyciągnąć turystów? A może sami mieszkańcy widząc, jaką popularnością cieszy się ich pranie, postanowili za wszelką cenę dbać o tradycję?
Włosi wieszają pranie na zewnątrz z dużo prostszych powodów. Przede wszystkim są to:
- małe mieszkania – to dlatego tak często z nich wychodzą, całymi popołudniami spacerują lub siedzą na zewnątrz, i także na zewnątrz wywieszają wilgotne ubrania;
- duża wilgotność – a każda “porcja” prania to ok. 2 litrów wody, która ulatnia się do wdychanego powietrza. Nie wierzysz? Ja też nie wierzyłam. Ale od kiedy mam suszarkę i po każdym praniu wylewam ze zbiornika ok. 2-3 litry wody, już nic mnie nie zdziwi. Gdy pranie suszy się w mieszkaniu, ta sama woda wnika w ściany, powodując: wilgoć, roztocza, pleśń i inne bardzo niefajne rzeczy;
- wysoka temperatura wewnątrz – w połączeniu z wysoką wilgotnością to najszybsza droga do rozwoju takich chorób, jak: astma, alergia i związane z tym zapalenia płuc;
- brak wentylacji – często jej brakuje w ciasnych włoskich łazienkach i na wilgotnych strychach;
- do powietrza ulatnia się nie tylko woda, ale i chemikalia. No chyba, że pierzesz w szarym mydle. Ale domyślam się, że nie, prawda?
Co innego wieszanie prania na zewnątrz! Poza tym, że niweluje powyższe minusy, oznacza sporą dawkę ruchu na świeżym powietrzu :) Dodajmy to tego kontakt z ludźmi, bo sznury do prania często dzieli się z sąsiadem z naprzeciwka. Dwa – pranie zamiast 12 godzin, suszy się w trzy i do tego przyjemnie pachnie! Nie odświeżaczem, a świeżością.
Jeśli dodać do tego fakt, że białe pranie jest jeszcze bielsze niż było (podobno słońce najlepiej działa na plamy) to już chyba nikogo nie dziwi, skąd tyle prześcieradeł i fartuszków we włoskiej scenerii.

Poza tym, wiszące pranie to najlepsza stacja meteorologiczna! Możesz mieć pewność, że gospodyni sprawdziła pogodę na kilka godzin wprzód. I jeśli wywiesiła obrusy, to będzie słońce, i wiać będzie, ale padać z pewnością NIE. No chyba, że to jakaś babcia z fantazją, która woli takie wynalazki niż ściąganie prania na czas ;)

Czy jednak zastanawiałeś się, jak to możliwe, że…
Włoskie pranie schnie także na mrozie?
Co prawda o mrozy we Włoszech trudno, szczególnie na Południu. Ale słyszałeś pewnie i o śniegu na Sycylii (ostatnio takie przeboje przeżywała Sycylia Wschodnia), i o przymrozkach w Apulii. Także wtedy Włosi nie suszą prania w mieszkaniach. Wilgoć w połączeniu z temperaturą grzania (choć z tym grzaniem bywa różnie, umówmy się) powoduje, że pranie nie tylko nie schnie, ale (o zgrozo) namnażają się w nim bakterie.

Okazuje się, że nie ma lepszej pogody na suszenie! Po pierwsze mróz (tak, jak i silne słońce) sprawia, że giną bakterie. Po drugie, suszenie na mrozie JEST możliwe, dzięki tzw. sublimacji (uczyliśmy się o niej jeszcze w podstawówce). Chodzi o to, że woda zamarza w ubraniach, a później przechodzi w stan gazowy (pomijając stan ciekły). Jednym słowem, lód paruje z ubrań. W ten sposób wszystko schnie w kilka godzin, a nie cały dzień, jak to bywa w domowych warunkach.
Tutaj zobaczysz, jak to się wygląda w praktyce.
Jak oni to wieszają, że NIC nie spadnie?
Zadaję sobie to pytanie za każdym razem, gdy widzę taką sytuację w Wenecji…

Albo taki klimat w Neapolu. Jakim cudem żadne gacie nie spadają kierowcom skuterów na głowy?

Nie znalazłam odpowiedzi. Trzeba by było zapytać włoskie babcie. One mają tak wyćwiczone ręce, że nie tylko orecchiette w Bari potrafią lepić (nożykiem!) po omacku, ale i pranie nad ruchliwą ulicą powieszą, drugim okiem podglądając co się dzieje na mieście.
I na koniec kilka ciekawostek.
Czy wiesz, że…
…wieszanie prania na zewnątrz oznaczało dawniej, że gospodyni domu nade wszystko panuje nad czystością i higieną?
…zwyczaj wieszania prania między budynkami wziął się z wygody. Chodzenie z ciężkim koszem po stromych schodach na strych (lub na podwórko) to istna katorga. O wiele łatwiej wychylić się przez okno.
…wieszanie prania między domami ułatwia zamontowany przy sznurach kołowrotek. W ten sposób sąsiedzi mogą nie tylko wspólnie wieszać pranie, ale i przekazywać sobie różne rzeczy.
…w niektórych miastach obowiązuje zakaz wieszania prania w ścisłym centrum, ale tylko od strony ulic. Od strony podwórka, oczywiście, suszy się wszystko, co możliwe.
…w mniejszych miasteczkach pranie bywa jedyną ozdobą starych budynków, na których z kolei panuje zakaz wywieszania szyldów reklamowych. Budynki nie świecą pustkami dzięki powiewającym prześcieradłom i obrusom.
…najpiękniej pachnie pranie suszone na mrozie?

Ale żeby nie było tak miło, włoskie pranie nie wszystkim się podoba. Zdecydowanej większości, zwłaszcza jeśli to miłośnicy włoskich klimatów, taki zwyczaj kojarzy się z jednak z naturalnością, otwartością i ciągłością tradycji.
Bo przecież właśnie tego szukamy we włoskich miasteczkach. Starych, urokliwych zaułków, dawnej gościnności i tego prania, które było tu od zawsze.
Dlatego w dobie Google Earth, street view, panoram 360 stopni i poczucia, że można być wszędzie i widzieć wszystko… Daj się czasem zaskoczyć. Pozwól sobie się zagubić. Zapytać o drogę. Albo nie pytać, tylko trafić w miejsce, które cię zatrzyma. Swoją naturalnością, brzdękiem naczyń słyszanym przez otwarte okna, zapachem świeżo upranego prania i gwarem rozmów.

I wracaj tam, kiedy tylko zapragniesz schować się przez rozpędzonym światem. Tam znów poczujesz, że życie jest proste. I że wiele nie potrzeba, by być w nim szczęśliwym.