Człowiek wulkanów. Bosy alpinista. Biegnący tak przez Alpy, Amerykę Południową, Japonię. W poziomie i w pionie i po przekątnej. Kto jest aż tak szalony?
Antonio Peretti (pseud. Tom Perry) – Włoch urodzony się w Sovizzo Colle niedaleko Vicenzy. W młodości często grał w piłkę nożną, choć na najważniejsze mecze zwykle nie był wystawiany w pierwszym składzie. Często wówczas słyszał od trenera, że ma duże możliwości, ale musi popracować nad techniką. Później imał się jeszcze narciarstwa biegowego. W ten sposób dobiegł do 40-tki i jak każdego na przełomie dziesięcioleci – i go dopadł kryzys. Pod jego wpływem pogrążony w wewnętrznej agonii i poczuciu życiowej beznadziei Antoni zasiada na kanapie z pilotem z ręku i tabletem na kolanach na kolejne długie 40 lat.
.
A nie, nie… to nie ta bajka.
.
Co więc robi Antonio?
.
Ciężko jest mi wypowiadać się, jak czuje się przeciętny czterdziestolatek, bo wszystkie przełomowe rocznice (poza 18-tką) mam jeszcze (chwilowo) przed sobą. Jednak domyślam się, że w okolicach urodzin z czwórką na przedzie czeka człeka życiowy sondaż zysków i strat. No i od niego tylko zależy, czy w końcu ruszy z tyłkiem i zawalczy w życiu o jakieś plony, czy przez kolejnych lat 10 będzie nadal tylko wykurzać chwasty..
.
Kiedy Antoni obchodził swoją 40-tkę, zorientował się, że starzeje się coraz bardziej. Z poczuciem, że niczego wielkiego w życiu nie dokonał. Miał rzecz jasna oddaną rodzinę, świetną pracę, był po ludzku szczęśliwy, ale chyba w okolicy 40-tki człowiek ma już czas i potrzebę, by coś po sobie pozostawić. Kryzys więc przyszedł, bo Peretti zrozumiał, że się nie spełnił jako sportowiec. Otrzymał talent, miał możliwości – i nic z nimi nie zrobił.
.
Kryzys = Przełom!
Nastąpił podczas codziennej pracy w górach w charakterze strażnika leśnego. To był impuls! Peretti ściągnął buty i zaczął biec. Gdy tylko znalazł się na dole, zorientował się, że nie tylko nie czuje żadnego bólu, ale nawet się nie zadrasnął! Nie mniej zdziwieni byli miejscowi, bo rzecz działa się w Dolomitach – górach o ostrych skałach i mega stromych podejściach.
Jaka niesamowita energia! I na dodatek ta eksplodująca myśl, że może TO JEST TO. Jego życiowy motor. Ziemska misja, sedno egzystencji czy kwintesencja życia… nazwijcie to jak chcecie. Peretti odnalazł swoją dziedzinę. W niej mógł realizować sportowy talent i jeszcze zaistnieć dla potomnych.
.
Dyscyplina, w której nikt jeszcze niczego nie osiągnął.
Sukcesy, których nikt prawdopodobnie nie powtórzy.
.
Tak Antonio Peretti stworzył w sporcie zupełnie nowe zjawisko.
.
Rock-Foot. Biegając Po Skałach
Początki bywają trudne. Nie inaczej było u Perrettiego. Po ostrej krytyce Włoskiego Klubu Alpinistów szybko zszedł na ziemię. Jak to w życiu bywa, negatywne opinie najczęściej wystawiają ludzie spod znaku: nie znam się, bo to nie po mojemu, ale może się wypowiem. Szczęściem po Tomie spłynęło to niczym zimny (ale i) orzeźwiający prysznic, w nosie miał bowiem popularność. Za to światu do przekazania pewną ideologię. Alpiniści przyklasnęli mu dopiero wówczas, gdy przestali się bać… jego konkurencji. Niepotrzebnie, bo Antonio w ogóle się z nimi nie utożsamiał. Otwarcie z resztą mawiał, że:
Światek alpinistyczny żyje zazdrością. Uważam za szczyt głupoty przechwałki typu: wszedłem od strony północnej, od południowej, od wschodu, od zachodu, o piątej rano. Wszyscy czegoś dokonaliśmy,
bo Ktoś z Góry nam na to pozwolił.
.
Podróże Niebanalne i Nie Do Przewidzenia
W swojej bosej karierze dokonał tak niesamowitych rzeczy jak:
- zdobycie góry Synaj
- Dolomity – wielokrotnie, wzdłuż, wszerz i po przekątnej
- bieg przez największe solnisko świata w Boliwii
.
- ?pokonanie pustyni Atakama
- wyprawa w Himalaje, gdzie szczęśliwym przypadkiem spotkał się nawet z Dalajlamą.
Pełne pozytywnej energii i mocnych wrażeń spotkanie z Dalajlamą pomogło Tomowi w przejściu boso 140 km do obozu w Makalu, co pochłonęło 11 dni wędrówki, w czasie której dwukrotnie wszedł na wysokość 4 800 m n.p.m. Jego stopy przez siedem godzin miały bezpośrednią styczność w lodem, a jednak na stopach nie powstały żadne odmrożenia.
.
- wrodzony duch przygody i badawczy instynkt popchnęły go w stronę wulkanów. I tak ma za sobą zdobycie: Etny, Wezuwiusza, Kilimandżaro, Fudżi, oraz najwyższy szczyt (i domniemany wygasły wulkan) Ameryki Południowej – Aconcagua
.
?
Wszystko to, rzecz jasna, bez butów!
.
Co mnie uderza w Perettim, to fakt, że usilnie szuka możliwości bycia w ciągłym kontakcie z energią ziemi. Uważa, że w momencie, gdy chodzi po lodzie, ma styczność z gorącym piaskiem albo zdobywa szczyty wulkanów – bliskość ziemi go wzmacnia i regeneruje, a taki wysiłek odnawia jego siły fizyczne i budzi psychikę.
.
Paradoksalne błędne (albo raczej prawidłowe) koło, nieprawdaż?
.
Lekarze nie raz już głowili się, jak to możliwe, że stopy Perettiego się nie kaleczą. Po długich debatach badacze wysnuli zaskakująco oczywiste wnioski. Niesamowite efekty biorą się po prostu ze:
- świetnego przygotowania fizycznego, genetycznych predyspozycji i zdrowego trybu życia.
- ogromnej motywacji
.
Antonio miał na to tylko jedną odpowiedź:
Stopy są ważne, ale istotniejsza jest głowa ? w niej rodzą się marzenia, determinacja, wiara, która jak wiadomo, przenosi góry. Wspinając się, mam zimne stopy, ale gorące serce, wierzę w to, co robię.
Perry robi to wszystko przede wszystkim dla siebie, dla rozwoju osobowości i ukształtowania prawdziwego człowieka w sobie. Dzisiejsza cywilizacja coraz mniej czasu poświęca na życie w pełni – a więcej na poszukiwanie nowych wynalazków. Ludzie paradoksalnie mają coraz mniej czasu, jednocześnie mając coraz więcej możliwości. Chcą więcej zarabiać, a nie lepiej żyć. Mają kruche charaktery i prawie żadnych wartości.
.
Tom wierzy, że bose wspinaczki to jego droga przez życie, nie mająca związku z biciem rekordów, ale z rozwojem własnego wnętrza. Nie uważa siebie za sławnego, bo, jak sam podkreśla:
Przecież nic wielkiego nie zrobiłem! Ludzie zatracili prostotę,
a z drugiej strony mamy globalizację ?
wielki gar, do którego wszystkich wrzuca się na siłę.
Każdy ma prawo do odrębności.
Pomimo tego, że zyskał popularność na całym świecie, nadal wiedzie życie przeciętnego człowieka. Ogromną radość sprawia mu chociażby sadzenie roślin na własnym polu. Jak się zapewne domyślacie – robi to oczywiście bez butów!
. zdj.: 1, www.tomperry.it źródła: www.tomperry.it, NG Traveler 5(22) 2008