“Chciałbym cofnąć czas, ale nie po to, żeby coś zmienić, ale by móc przeżyć to jeszcze raz.” :)
Tej jesieni nie damy się smutkowi! Tak pomyślałam patrząc na listę rzeczy do zrobienia w 2017 roku. Spotkanie z czytelnikami we włoskiej knajpie – czytam na niej i w myślach prześwietlam kalendarz wolnych weekendów. Takich niestety niewiele, ale… Jest! Co prawda, wolne wypada dokładnie w narodowe święto Polski, ale i tak postanawiam działać.
.
W ciągu ostatnich trzech lat wielokrotnie pytaliście mnie o możliwość porozmawiania na żywo. Tak więc, świetnie się składa! Nie zwlekam więc i ogłaszam publiczne wydarzenie. Miejsce? Ponieważ to pierwsze spotkanie, wybieram Toruń – świetnie skomunikowane miasto, blisko zarówno do Warszawy, jak i do Gdańska, a do tego cudowna starówka. A i ja z Bydgoszczy mam tu rzut beretem ;)
.
Wymyśliłam sobie, że to będzie kameralne wydarzenie, zgodne z ideą Primo Cappuccino. Tak by podczas spotkania wytworzył się fajny klimat, byśmy mogli naprawdę porozmawiać, pośmiać się i powspominać. Tego się nie da zrobić w tłumie. Tłumy są na Facebooku i niech tak zostanie. Na żywo ma być osobowo, to przecież tu jest prawdziwe życie :)
.
Włoskie smaki, sycylijskie wino, biesiadowanie do późna i dolce far niente, zwłaszcza ostatniego nie mogło zabraknąć.
.
I chyba nie tylko ja wróciłam do domu z wypiekami na twarzy i entuzjazmem, który trzymał mnie jeszcze przez wiele dni. Oto, co nasza włoska ekipa sądzi o tym spotkaniu:
.
- Dziękuję za spotkanie! To był zaczarowany czas.
. - Było włosko, było bosko! było entuzjastycznie!
. - Wszystkim i każdej z osobna dziękuję za cudowne i bardzo włoskie spotkanie. Ani dodatkowo za iście włoską gościnność i językową niespodziankę
. - Było ekstra! Warto było przejechać te 260 km, aby Was wszystkie poznać osobiście! A prezent będzie super motywacją, bo spełnię marzenie, o którym mówiłam w tym tygodniu na marzycielskim wtorku.
. - Wróciłam naładowana tak pozytywną energią ahh… Grazie mille!!
.
Wyjątkowo “piękne” spotkanie świetnych Kobiet z najróżniejszych zakątków Polski :) Było przewidziane na maks. 15-20 osób i zgodnie przyznałyśmy, że to idealna liczebność.
.
Spotkanie zaplanowałyśmy w toruńskiej trattorii L’Antico Forno, a kwadrans wcześniej umówiłyśmy się pod pomnikiem Mikołaja Kopernika (najpopularniejsze miejsce spotkań wśród mieszkańców Torunia) w samym centrum starówki.
.
Prawdę mówiąc, włoski temperament mamy wypisany na twarzy, ale na wszelki wypadek – żeby na pewno się nie minąć – miałyśmy swój znak rozpoznawczy, ulubiony kubek do kawy. Miny Torunian spod Kopernika bezcenne!
.
.
W lokalu L’Antico Forno miałyśmy do wyboru kawę, wino, pizzę, deskę serów i włoskich wędlin, sycylijskie wino oraz najlepszą włoską pizzę w Toruniu. Zaczęłyśmy oczywiście od kawy, potem na stole pojawiły się kolejno: wino, przystawki, a wreszcie i pizza, której smak przetestowałyśmy na własnych podniebieniach :) Wierzcie mi – Marco, właściciel lokalu – talent kulinarny ma we krwi. Może dlatego, że pochodzi z Południa, a może po prostu dlatego, że na pizzy zna się jak mało kto!
.
Dzięki temu, że dziewczyny z zapałem włączyły się w organizację, oprócz włoskich przysmaków miałyśmy na stole także pierniczki, własnoręcznie upieczone (i udekorowane) przez Martę, która – na potrzeby włoskiego spotkania – nazwała je piernicetto ;) Zgodnie przyznałyśmy, że należałoby czym prędzej opatentować tę nazwę. Natomiast Magda zaakcentowała niezwykłą datę naszego spotkania i dla każdej z nas prosto z Poznania przywiozła świętomarcińskie rogale :)
.O tym, że i Poznań to wyjątkowo włoskie miasto, przekonuję we wpisie: Poznań. Włoska stolica Wielkopolski :)
.
Takie nas słodkie dolce far niente ogarnęło, gdy już się nagadałyśmy, napiłyśmy i najadłyśmy włoskich rarytasów. Dzięki tym wspaniałym osobom i ich niezwykłym historiom, długo jeszcze nosił mnie entuzjazm. Gdy się w jednym miejscu spotka tak potężne nagromadzenie włoskiej pasji, nie może być inaczej. I już teraz mogę Wam obiecać, że bedą kolejne spotkania! Jestem pewna, że dla Primo Cappuccino to właściwy kierunek. Internet jest super, live’y są super, ale spotkania na żywo są sto razy lepsze.
.
.
Za wsparcie w organizacji wydarzenia serdecznie dziękuję właścicielom L’Antico Forno, którzy ugościli nas jak najlepszych przyjaciół oraz twórcom SuperMemo World, którzy dla każdego z uczestników przygotowali 3-miesięczny kurs języka włoskiego w wygodnej aplikacji na telefon. A ja się zobowiązałam na następnym spotkaniu sprawdzić, jak poszła im nauka ;) Powoli szykuję jakąś przystojną komisję egzaminacyjną!
.
Dziś SuperMemo to platforma ponad 130 kursów obejmujących 12 języków (w tym angielski na każdym możliwym poziomie wymagań). Swego czasu sama uczyłam się z pomocą ich aplikacji na telefon, stąd wiem, że uczestniczki spotkania otrzymały coś mega wartościowego i ogromnie się cieszę, że mogłam im to umożliwić.
.
Cieszę także z tego, że w realizacji spotkania nie przeszkodziły nam żadne niespodzianki, jak na przykład przemarsz wojska czy Orkan Marcin, którego nadejście szumnie tego dnia zapowiadały media. Poza rozwianymi fryzurami, niemal go nie odczułyśmy.
.
Czy tylko mi się wydaje, że pan na trzecim planie wygląda, jakby miał na sobie hełm rzymskiego legionisty? ;)
.
Po głowie chodzi mi teraz włoskie karaoke w Poznaniu. Dziewczyny z toruńskiego spotkania już się zapowiedziały na śpiewanie w chórkach ;) W 2018 roku marzy mi się kilka włoskich wydarzeń i na razie mam wizję na takie miasta, jak: Gdańsk, Poznań, Warszawa, może Kraków… Dajcie znać, co Wy na to. Gdzie jeszcze przyda się coś takiego?
.
Jestem też ciekawa, jak Wam się podoba nasz znak rozpoznawczy? :) Jeśli macie pomysł, co zabrać ze sobą na kolejne spotkania, rozważę wszystkie (nawet najdziwniejsze) propozycje!
I to by było na tyle. Mam wrażenie, że nie opisałam nawet połowy tego, czym chciałam się tu z Wami podzielić, a jednocześnie zdaję sobie sprawę, jak trudno przekazać coś tak niezwykłego wirtualnie, gdy dopiero zadziało się realnie. To, co działo się w naszych głowach i jaką więź poczułyśmy spędzając ten niezwykły czas razem za sprawą włoskich okoliczności, pozostaje niewyrażalne.
.
Kolejny prezent od właścicieli lokalu na koniec spotkania sprawił, że nie mogłyśmy się rozstać! (bo z trudem wstalyśmy zza tych stołów) ;)
.
I dlatego na sam koniec posłużę się cytatem, który niedawno przesłała mi Magda, jedna z uczestniczek.
…sprawia mi wielką przyjemność pisanie o niewyrażalnym uroku ziemi. Niewyrażalnym – bo przecie zdaje sobie sprawę, że żadne słowo, tak jak żaden pędzel, jak żaden aparat fotograficzny, nie potrafi oddać tego, czym jest nastrój pewnych pejzaży, pól, pewnych dni i pogód.
(J. Iwaszkiewicz)
.
I tak samo niewyrażalna jest radość z naszego spotkania.
Dziękuję! ??
.
.
Szczególne podziękowania kieruję do Ani Chomentowskiej, MagdyLipińskiej i Małgosi Płaczkiewicz (bez Was ta relacja byłaby o wiele uboższa!) oraz do Emilii Chrol, dzięki której mamy i filmik.