– Mamusio, a pamiętasz jak byłaś we Włosach a my z tatusiem u babci i przysłałaś nam list? Włosy. Znacie taki kraj?
Po ostatnim Kawowym Liście przekonaliście mnie, że warto się czasem podzielić odrobiną prywatności, że chcecie mnie lepiej poznać i wiedzieć, kto Wam te listy (i artykuły) wysyła. To bardzo miłe! Obiecuję, że nie będzie się to zdarzało zbyt często, bo w końcu to nie parenting, tylko blog pilocki (nie tylko) o Włoszech, na którego charakter ma ogromny wpływ to, że jestem mamą. Nigdy nie kryłam się z faktem, że rodzina to dla mnie jeden z najwyższych priorytetów, część mnie, moich nastrojów, sposobu prowadzenia bloga i kanałów z nim związanych. Bardzo się cieszę, że wokół tego miejsca zgromadziła się społeczność, która to rozumie.
.
Poniższe rozmowy pojawiały się cyklicznie w ciągu ostatnich dwóch lat, dla ułatwienia pogrupowałam je tematycznie i chronologicznie. Są to dialogi o Włoszech i o kawie, bo te tematy towarzyszą nam codziennie i dzieci też tym żyją. I są dialogi o Primo Cappuccino, bo to częsty temat moich rozmów z mężem (które zawsze “mimochodem” podsłuchają dzieci), no i poza buongiorno to najważniejsze włoskie słowa, jakie zna nasze potomstwo :-)
.
Tych “rozmówek” jest u nas cała masa, ale zupełnie na inne tematy. Jeśli macie ochotę na podobny post w przyszłości, dajcie znać, rozważę taki cykl.
Włochy i podróże
.
Synek (2,5) uczy siostrę mówić (i przy okazji tajników zawodu pilota):
– Niunia, powiedz AU-KO-TAR!
.
*****
.
Syn (3l.) przed wyjazdem bazgrze mi coś w notatniku, zataczając nieokreślone kręgi:
– Mamo, porysowałem coś dla Ciebie.
– Oo, a co tu jest, opowiesz mi?
– To są takie drogi do domu dla Ciebie!
.
Po chwili dodaje:
– Tylko nie zgubuj tego, panientaj!
Mówię Wam, mapa lepsza od GPS-a :)
.
*****
.
Najbardziej czujny z synów (3,5) po powrocie:
.
– Mamusio, ale na pewno się nie zgubiłaś w tych Włochach?
– Nie, nic mi się nie stało.
– A były tam dinozaury?
– Nie, no coś Ty.
– A nie było potworów albo wężów?
– Nie, żadnych potworów (no, prawie żadnych, myślę sobie)
– Duchów też nie?
– Nie, duchów też nie.
– To dobrze.
.
Sekundę później.
– A byłaś kiedyś w wulkanie?
– Byłam.
– A czemu on nie wybuchł?
.
Italia, jak widać, nie wszystkim kojarzy się pozytywnie ;)
.
*****
.
Szczyty tych rozmów nadeszły, gdy do dialogów dołączyła córka, która głównie dzięki bratu zaczęła gadać dużo szybciej. Zasłyszane w tylnej części samochodu:
– Patrz Niunia, jaka mgła!
– Ja nic nie widzę!
– No właśnie przez tą mgłę nic nie widzisz…
Brat. Zawsze i wszędzie, wszystko wyjaśni.
.
*****
.
Gdy jestem we Włoszech, tradycyjnie piszę do nich kartki z Rzymu. Dzieci to uwielbiają.
– Mamusio, a pamiętasz jak byłaś we Włosach a my z tatusiem u babci i przysłałaś nam list?
.
Włosy. Znacie taki kraj?
.
*****
.
Niedziela to dzień dobrych wiadomości, stąd wyznanie miłosne z ust mojego synka (4,5) było szczególne:
– Wiesz mamusiu, kocham cię tak mocno jak do Włoch i z powrotem!
.
A musicie wiedzieć, że dla czterolatka Włochy są prawie tak daleko jak księżyc :) Czasami jednak Włochy są mu bliższe niż wszystko inne, bo wystarczy, że wyjedziemy w trzecią ulicę od domu, a on pyta:
.
– Mamusiu, tutaj są te Włochy?
Kawa
.
Towarzyszy nam od zawsze, więc siłą rzeczy dzieci zostały wrzucone w nurt. Ich degustacja ogranicza się do mlecznej pianki, ale tę uwielbiają ponad wszystko i jak tylko rzucamy z mężem temat, zjawiają się nie wiadomo skąd z przygotowanymi kubeczkami.
.
.
Sobotni poranek. Mamy taki rytuał, że wtedy ja odsypiam, a mąż wstaje pierwszy, ogarnia dzieci, przygotowuje śniadanie i zdarza mi się nawet dostać kawę do łóżka. Tego dnia ze snu wyrwał mnie okrzyk:
– Tatusiu, zróbmy mamie primo cappuccino!
.
*****
.
Czytam z dziećmi książkę
Ja: – “Krowa daje mleko. Co się robi z mleka?”
Córka (3): – Kawę!
.
*****
.
Znacie pewnie te teksty młodych matek, w których przewija się temat zimnej kawy, że niby nie ma czasu, by wypić ją na ciepło. U nas w domu jest dokładnie na odwrót. Gdy widzisz u nas cappuccino, które stoi samotnie choćby przez chwilę, możesz mieć pewność, że zaraz zniknie z niego pianka. Trzeba się spieszyć.
(Córka ma siódmy zmysł do spienionego mleka. Nie ukryjesz!)
.
*****
Na koniec chcę Was poczęstować cappuccino stworzonym (od podstaw) przez mojego potomka. Zacznijmy od tego, że samodzielnie skonstruował ekspres ciśnieniowy…
.
.
Zwróćcie uwagę na krowę, z której płynie nieograniczona ilość mlecznej pianki i na hak, który tę piankę transportuje. Taki talent się nie zmarnuje, macie moje słowo!
.
I z ostatniej chwili:
– Ej, może będziemy malować ludziom domy – powiedział do siostry, malując plakatówkami jej drewniany domek dla lalek.
– Świetny pomysł! Będziemy zarabiać pieniądze i kupimy sobie za to lody
– A jakie te lody? – wtrącam.
– No, włoskie, o smaku makaronowym!
♥️
.
Dziecko jest cudzoziemcem, nie rozumie języka, nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów. […] Potrzebny przewodnik, który grzecznie odpowie na pytanie.
(J. Korczak)
.
Tyle oczami dzieci. Jeśli chcecie zobaczyć to wszystko z drugiej strony, zapraszam Was na to samo – oczami mamy pilotki ;)
.
Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie:
* Zostaw komentarz, dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
* Jeśli podobał Ci się tekst, dołącz do mnie na Facebooku, gdzie codziennie znajdziesz świeże inspirujące zdjęcia i ciekawostki.
* Po więcej informacji zapraszam Cię do grupy, w której się wspieramy i dzielimy konkretnymi pomysłami na podróżowanie do Włoch na własną rękę.