…czyli jak móc w każdej chwili i w każde miejsce przenieść się i w czasie, i przestrzeni. Najpierw wirtualnie, potem realnie. Z naciskiem na to ostatnie!
Ja wiem, że wszyscy już to znają, spora większość ma tam konto i niektórym zdążyło się ono już nawet znudzić. Instagram istnieje od lat i nasłuchał się już na swój temat dosyć dużo. Cztery lata temu spędzałam akurat czas na porodówce i nie w głowie mi było uwieczniać ten klimat w Internecie, ale czasy się zmieniły, okoliczności pozwoliły uchylić rąbka tajemnicy i… oto jestem. Założyłam konto i, o dziwo, używam.
.
Nie ma sensu wypisywać plusów ujemnych, czy tam dodatnich takiego stanu rzeczy, jakim jest dostępność do Internetu – wszędzie i o każdej porze. Jak już pisałam w tekście Jak używać Facebooka w stylu slow, Internet to tylko narzędzie. Od nas samych zależy, czy zdominuje nam życie, czy wreszcie zacznie NAM służyć (nie odwrotnie).
Czyli sprawdzać się w potrzebie, ale gdy tylko zacznie dominować lub zawadzać, bez żalu usunąć go na bok. Z ludźmi się tak nie robi. Z przedmiotami, a tym bardziej internetami, po prostu tak trzeba. Bez sentymentu. Inaczej nigdy nie odpoczniemy, a rzeczywistość minie nam (przed wiecznie skierowanymi w ekran) oczami niczym rekordzista maratończyk.
.
Jak Instagram pomaga w podróżowaniu?
.
Po pierwsze zapytajmy w ogóle, do czego Instagram przydaje się człowiekowi. Póki nie miałam konta myślałam, że do niczego. Ot, pożeracz czasu, którego i tak ciągle brakuje. Idealna pożywka do smartfonowego uzależnienia. Dla kogoś, kto chce uciec od rzeczywistości, kogo nudzi codzienność, bo jeszcze nie odkrył, że i ona może fascynować (jak tego dokonać, piszę tu).
.
Przez ostatni miesiąc nauczyłam się korzystać z Instagrama tak, by mnie rozwijał. Najgenialniejszym na świecie wynalazkiem okazały się tu słynne hashtagi. To one przenoszą mnie w czasie i przestrzeni. Dzięki nim okrywam np.:
.
1. Interesujący temat w różnych miejscach na świecie. Np. jeśli chcę zwiedzić rzymską dzielnicę Zatybrze, zobaczyć jak wygląda od strony ludzi a nie folderów reklamowych, wyszukuję #trastevere. Oto, co widzę:
.
.
2. Smaczki prosto z Włoch, którymi można się zainspirować albo przynajmniej choć na chwilę przenieść się tam myślami. Zwłaszcza, że umiejętne zdjęcia dobrze oddają emocje, czuć na nich powiew wiatru czy zapach świeżej kawy. Czasem dech zapiera cudna panorama.
A to wszystko niemal na żywo, dzięki uchwyceniu zwyczajnych momentów z życia, a nie wymuskanych ujęć rodem z folderów reklamowych, które wręcz muszą udawać raj na ziemi.
.
Oczywiście wyszukując zdjęcia np. po hashtagu #Roma rzadko kiedy trafiam na coś oryginalnego. Wyobraźcie sobie tysiące turystów, którzy koniecznie muszą podzielić się selfie swoim, selfie swoich lodów, spotkanego kota czy po raz setny tysięczny kopułą Panteonu. Litości!
.
Po jakich hashtagach warto szukać włoskich zdjęć?
.
Generalnie językiem międzynarodowym jest angielski, ale wpisując hashtagi w języku włoskim lub polskim także trafimy do źródła, tylko zdjęć będzie zdecydowanie mniej. To wcale nie znaczy, że gorszej jakości, wręcz przeciwnie! Najczęściej szukanymi przeze mnie są:
.
#italyblog
#italygram nie polecam, zdjęcia szlifowane w Photoshopie, mało realne choć piękne. Zdecydowanie wolę włoski odpowiednik #italiagram – mniej photoshopa, więcej realizmu.
#parole lub #parolesagge (mądre powiedzenia, cytaty, zdania po włosku)
#stromboli,
#montesantangelo, #portovenere
#napolisotterranea (zamiast do zbyt ogólnego #napoli, wybieram się do neapolitańskich podziemi, wrażenia bezcenne!)
.
Ostatnie to przykład, jak szukać konkretnych miejsc. Jeśli to małe miasteczka, czy jak w przypadku Stromboli, wulkan, to tylko po oryginalnej nazwie je znajdziemy. Zdecydowanie warto to zobaczyć! Człowiek czuje, że to zdjęcia z chwili, czyli nie zawsze idealne, czasem nie widać na nich nic poza głowami (te skrzętnie pomijam), ale bardzo często oddają klimat miejsca.
.
I na Rzym mam swoją receptę. Zamiast wpisywać tak obszerny hashtag, wybieram sobie dzielnicę lub konkretny budynek, widok, ulicę. Powiecie, że niczym w Guglu. Ale tu znajdę zdecydowanie więcej realizmu, zdjęcia zrobione przez zwykłych ludzi, nie udoskonalane przez ręce grafików, ich programy i filtry. Wpisuję więc konkretne miejsca, jak:
.
#Trastevere (Zatybrze)
#Pincio lub #Gianicolo (wzgórza z panoramą na Rzym)
#cupolasanpietro (kopuła Bazyliki Św. Piotra)
.
Fajnie jest spojrzeć na te miejsca oczami innych ludzi, którzy wyszukali ciekawe smaczki w ukochanych przez nas miejscach. Przy okazji to świetny sposób na naukę oryginalnych włoskich nazw! Oczywiście można wpisać w wyszukiwarkę każde inne włoskie słowo.
Ja, na przykład, prześledziłam, co takiego rozumieją inni ludzie pod pojęciami, z którymi kojarzą mi się Włochy. Jak Ziemia szeroka, ludzie mają różne dziwne pomysły. Ale na niektórych warto zawiesić oko!
.
B jak #barista
D jak #degustazione
F jak #Fiat500 (lub #Fiat500everyday)
.
3. Jednak to, do czego ostatecznie przekonał mnie do siebie Instargam to… relacje z włoskich świąt i festiwali. We wspomnianym Monte San’t Angelo będzie to główne święto patrona, cudna procesja białymi kamiennymi uliczkami.
Życie we Włoszech widziane oczami nie tylko turystów, ale przede wszystkim mieszkańców! Bo przecież o to nam chodzi, gdy szukamy włoskości. O realia życia na miejscu. A nie o turystyczne klimaty.
.
I tym samym przechodzę do sedna tego wpisu. Czyli relacje z włoskich wydarzeń na Instagramie. W ostatnim tygodniu mieliśmy trzy wielkie włoskie imprezy i to pod rząd! (pod każdą nazwą kryje się mój tekst o danym wydarzeniu)
.
15.08. – Ferragosto
16.08. – Palio w Sienie
17.08. – Festa della Madonna Bianca Portovenere
.
Jeśli chcemy uczestniczyć pośrednio w danym wydarzeniu, wystarczy w dany wieczór (najpóźniej dzień po) wpisać konkretny hashtag:
- w przypadku palio będzie to: #paliodisiena, #palio2015, #siena
- Ferragosto: #ferragosto2015, #ferragostoalternativo (jeśli chcecie zobaczyć coś więcej, niż plażę)
- Festiwal w Portovenere: #festadellamadonnabianca, #madonnabianca2015, #portovenere
Najpiękniejsze jest to, że jeśli obserwujemy strumień zdjęć w momencie (lub chwilę po) festiwalu, widzimy go oczami uczestników.
Ja na bieżąco śledziłam w tym roku wydarzenia w Portovenere, zapadający zmrok, podświetlanie całego miasteczka, schodzący się ludzie na procesję z Białą Madonną, ujęcia tego przecudnego miejsca z każdej możliwej perspektywy, aż w końcu głęboki mrok i świetlną plama miasta na tle morza.
Ktokolwiek nie ma czasu ni możliwości podróży, niech śmiało korzysta z podróżowania emocjami. XXI wiek coraz bardziej to umożliwia.
Ale jak już się zgubicie w tych urokliwych włoskich uliczkach, proszę Was, koniecznie wróćcie. Nic bowiem nie jest w stanie zastąpić włoskich podróży. I mimo że mamy technologie pozwalające przenieść się wirtualnie w dowolne miejsce na świecie, na całe szczęście, nic nie zastąpi odbierania Italii wszystkimi zmysłami.
Włoskiego gwaru przy fontannie na placu, pogawędki z baristą w rzymskim barze, orzeźwiającego chłodu włoskiego morza i fascynującej włoskości w każdym centymetrze otaczającej rzeczywistości. Żeby to przeżyć, trzeba jednak podróżować. Realnie! .
.
Czemu więc polecam Instagram?
Zgadza się, to substytut. Nie zastąpi rzeczywistości. Ale czyż substytutem nie jest również włoska książka, program w telewizji czy choćby czytanie bloga? I to jest fajne. Niech daje namiastkę tego, co kochamy. Niech inspirować do własnych przeżyć, generuje przemyślenia. To nie ma zastąpić życia. A już na pewno nie na tym blogu.
Bo wierzę, że absolutnie każdego z nas stać na to, by ruszyć z miejsca i podróżować. Naprawdę.
Ciekawa jestem, czy używacie Instagrama i po jakich hashtagach najczęściej szukacie interesujących zdjęć? Podeślijcie linki do siebie, a jak macie ochotę podejrzeć Primo Cappuccino za kulisami, zapraszam tutaj.
.
Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
* Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
* Jeśli podobał Ci się tekst, dołącz do mnie na Facebooku, gdzie codziennie znajdziesz świeże inspirujące zdjęcia i ciekawostki.
* Po więcej informacji zapraszam Cię do grupy, w której się wspieramy i dzielimy konkretnymi pomysłami na podróżowanie do Włoch na własną rękę.