Jeśli, rzecz jasna, do tej pory Asyż nie skradł Ci serca.
Komuś, kto nie ma czasu, nie proponuję ani Asyżu, ani tym bardziej trzydziestu powodów, by go odwiedzić. Dla kogoś, kto nie ma czasu, napisałabym post o 3 lokalach, w których zje dobrą pizzę. Piszę to więc na przekór, bo wierzę, że czasu mamy wszyscy tyle samo. I tylko od nas zależy, jakie nim rządzą priorytety.
Jeśli mowa o Asyżu, spokojnie wymieniłabym i ze 130 rzeczy, za które można kochać to miasto, bo to pierwsze miejsce we Włoszech, dzięki któremu dziś robię to, co robię. I choć moja pierwsza podróż do Włoch w niczym nie zapowiadała późniejszych wydarzeń, bo przecież z Asyżu zapamiętałam niewiele – to niewiele wystarczyło. Wirus Włoskiego Bakcyla powiększył się do rozmiarów, które uniemożliwiają całkowite wyleczenie. Zatem pierwsza rzecz, która mnie ciągnie do Asyżu, to miłość – od pierwszego wejrzenia, z akceptacją wad i zalet, i na całe życie.
Jeśli chcesz wiedzieć, co mnie uwiodło w Asyżu, poznać kilka nigdzie nie publikowanych ciekawostek, a przede wszystkim, przeżyć tę podróż zanim twoja stopa stanie w Asyżu – zostań. Jestem pewna, że się w nim zakochasz – i to z wzajemnością.
Za co pokochasz Asyż?
1.Kolor!
Niektórzy mówią, że jest różowy, inni, że to coś między beżowym a kremowym. Jedno jest pewne, niesamowicie uspokaja. Słyszałeś o czerwonej Bolonii, turkusowej Sardynii, a może wiesz czym jest Siena w najpiękniejszym z włoskich kolorów? Asyż jest inny, delikatny, zbudowany z białego i różowego kamienia ze wzgórza Subasio, na którym stoi. Koniecznie zaplanuj sobie czas o zachodzie słońca i miejsce z dobrym widokiem na górny Asyż. Różowiejące miasto, które po chwili wpada w pomarańcz. Dla takiego widoku warto burzyć plany.
2.Tuż po zachodzie słońca koniecznie wróć na górę. Dlaczego? Bo Asyż po zmroku należy tylko do mieszkańców i jeśli chcesz się poczuć jego częścią, po prostu musisz tu zanocować. Przy wjeździe do miasta zaniemówisz z wrażenia, gdy ujrzysz rząd cyprysów, cudnie migoczących światłem tysięcy świętojańskich robaczków. A to dopiero początek.
3. Nie spodziewasz się w Asyżu zieleni, bo przecież to miasto z kamienia? Bzdura. Asyż to chyba najbardziej ukwiecone miasto we Włoszech, nie ma balkonu, z którego nie wiszą kwiaty. Mury obronne z każdej strony otaczają cyprysy, gaje oliwne i winnice. W każdym zaułku jakaś donica. Zatem gdzie nie spojrzysz… zieleń!
4. Za najpiękniejszą panoramę Umbrii.
A tę zobaczysz z Piazza Santa Clara, z zakratowanych okien z krużgankach na placu Św. Franciszka lub (jeszcze lepiej) w męskiej toalecie w podziemiach placu (brzmi dziwnie, ale to tam jest największe okno z widokiem na dolinę, patrz zdjęcie). Ale największa nagroda czeka na tego, kto wspiął się na sam szczyt, do twierdzy Rocca Maggiore. Aparat, koc i kosz piknikowy – wszystko, czego tam trzeba.
5. Za wszechogarniający błogi stan.
To miasto powoduje stan permanentnego relaksu, nikomu się nie spieszy – a jednak wszystko robi się na czas. Nikt specjalnie nie zabiega o Twoją uwagę – a jednak czujesz się ważny. Mnóstwo w tym mieście ludzi – a mimo to każdy znajdzie pustą uliczkę. Mimo szczytu sezonu panuje w nim spokój, którego na próżno szukać w innych miastach. Mimo tłumów jest w nim zaduma, bo tylko tutaj turyści bardziej niż gapiami są po prostu pielgrzymami.
6. Za Porcjunkulę.
Tzw. “cząstkę kamienia”, kapliczkę własnoręcznie zbudowaną przez Franciszka, w której gromadził się później ze swoimi towarzyszami. Dziś Porcjunkula (“obudowana” w Bazylikę MB Anielskiej) przyciąga absolutną ciszą, autentycznością i żywym doznaniem przeszłości.
7. Za samego św. Franciszka.
I jego radość życia, którą czuć w każdym zakątku miasta. Pax e Bene (pokój i dobro), afirmacja życia, umiłowanie ludzi, zwierząt, przyrody – w jakim innym miejscu na świecie znalazłyby się bardziej sprzyjające warunki dla tych wzniosłych idei? Mówi się, że to jedyny Święty, do którego pielgrzymują ateiści. I jest w tym sens, bo w tym mieście czujesz się po prostu bliżej… nieba! W końcu nazwa Rajskie Wzgórze zobowiązuje.
8. I za jego wciąż aktualne przesłanie.
9. Za nieodłączne turkawki na figurze Franciszka w krużganku Bazyliki MB Anielskiej (tej od Porcjunkuli). Gdy jedna odlatuje, w tej samej chwili przylatuje kolejna. Kiedy nie spojrzysz, zawsze tam siedzą!
10. Za pierwszą na świecie szopkę bożonarodzeniową.
Bo właśnie Franciszek zapoczątkował ten zwyczaj, 24 grudnia 1223 organizując w pobliskim Greccio szopkę betlejemską. To dzięki niemu tradycja jest żywa na całym świecie. Gdyby nie Franciszek, dziś na pewno nie podziwialibyśmy też największej na świecie szopki na wzgórzach Cinque Terre.
11. Za niezwykły koncert Ennio Morricone.
Wiesz już, jak uwielbiam Morricone, a ten koncert to mistyczne przeżycie. Dobrze się na chwilę zatrzymać i nie tylko wsłuchać (bo to znane dźwięki), ale wpatrzeć! W pasję na twarzach muzyków, w ich ruchy, w sklepienie Bazyliki Św. Franciszka. Niezwykły czas, niebanalne miejsce, niesamowita historia w tle.
Zobacz też: Ennio Morricone nie żyje
12. Za spotkanie w jednym miejscu wszystkich religii świata.
30 lat temu na zaproszenie JPII do Asyżu przybyło 47 delegacji wyznań chrześcijańskich i 13 przedstawicieli głównych religii świata, aby w wielu językach modlić się o pokój. Asyż stał się światową stolicą ekumenizmu, pokoju, pojednania i szacunku dla każdego stworzenia. Jakże bardzo przydałoby się, by ta energia udzieliła się i naszym czasom.
13. Modlący się zakonnik
z grupą młodzieży, spontanicznie, w kółku, z dłońmi na sercu. Żałowałam, że nie zrobiłam zdjęcia, a w sumie to i dobrze, po co burzyć klimat. Pewne obrazy lepiej zapisywać w sercu. Z resztą, na taki widok trafisz bez problemu – w biały dzień, w centrum miasta, na środku ulicy.
14. Za prawie 600 przeróżnych kapliczek i kościółków. W każdym zaułku, niemal na każdej ścianie wypatrzysz jakieś sacrum. NIE zamknięte za kratami bazylik, ale zwyczajne, codzienne, na wyciągnięcie ręki.
15. Za jedną z najpiękniejszych świątyń na świecie. W przeciwieństwie do wielu włoskich bazylik, ta NIE zmieniła się w muzeum. Pełna malarskich innowacji i geniuszu włoskich twórców. Bazylika Św. Franciszka powstała w miejscu spoczynku Świętego, które zobaczysz co prawda tutaj, ale ten widok nie zastąpi ci miękkich z wrażenia kolan, gdy staniesz tam we własnej osobie. Zaraz potem poszukaj “Madonny zachodzącego słońca”, ta cię zachwyci w momencie, gdy oświetlą ją promienie (w istocie, zachodzącego) słońca, które wpadną przez małe okienko za twoimi plecami.
I za całą masę przyziemnych radości.
16. Za skórzane wyroby.
Pełno tam sklepów z najpiękniejszymi skórzanymi sandałami. W końcu Franciszkanie muszą w czymś chodzić, prawda?
17. Za najlepszą pizzę w Umbrii. To ta z bazylią, mozzarellą i pomidorami przy Via Frate Elia, po lewej stronie przy wyjściu z placu Bazyliki Św. Franciszka. Zamawiałam ją kiedyś dla siebie, gdy przemiły pizzaiolo odgadł, że jestem pilotką i wyposażył mnie w dwie świeżutkie pizze na wynos, po czym kazał iść i nakarmić kierowców :)
18. Za dystans do siebie!
19. Za mostaciolli – ciasteczka św. Franciszka.
Nie od dziś wiadomo (pisałam o tym przy okazji przepisu na ciastka amaretti), że włoskie słodkości ze zmielonych migdałów to najlepsze, co może człowieka spotkać z rana. Idealne do kawy, do smutków i do tęsknot za włoskimi drogami. Do wspomnień i do zarażania innych włoskim bakcylem także. Są najlepsze!
20. W Asyżu każda zagubiona minuta to odkrywanie cudów.
Mówi się, że we Włoszech wystarczy zejść z głównego szlaku i już jest pięknie. Otóż nie wszędzie. Np. w takim Rzymie czy w Wenecji czasem się to NIE sprawdza, bo po pewnym czasie błądzenia po niemal identycznych uliczkach, chcielibyśmy gdzieś dojść, w końcu coś znaleźć, nie brnąć na oślep, bo nie zawsze to “na oślep” oznacza odkrywanie pereł, czasem to brodzenie w błocie. W Asyżu nie da się stracić czasu. On zawsze jest dobrze wykorzystany.
21. Chodzisz TYMI SAMYMI uliczkami,
którymi chodził Św. Franciszek, jego sąsiedzi itd. To nie ulice nałożone na ulice, to nie odrestaurowany szlak, to nie droga, pod którą biegnie stara droga – dokładnie te kamienie pamiętają historię, i żadne inne.
22. Za Cacio e Pepe i za wszystkie małe, urocze sklepiki,
których, na szczęście, wciąż w Asyżu całe mnóstwo!
23. Za to, że Asyż to miasto, które wciąż się uśmiecha.
I mimo, że umbryjczykom przypisuje się – nietypowy jak na Włochów – dystans, to w Asyżu masz wrażenie, jakbyś wylądował na Południu. To zdecydowanie najbardziej południowe miasto ze wszystkich środkowo-północnych.
24. I za Rajskie Wzgórze, na którym pochowano Św. Franciszka. Bo zanim to nastąpiło, wzniesienie nazywano Piekielnym Szczytem i wieszano tam złoczyńców.
25. Za zbuntowaną Klarę
i najbardziej niezwykłą damsko-męską przyjaźń w dziejach Italii.
26. Za imponujące latarnie.
W każdym włoskim mieście wypatruję latarni. I to nie dlatego, że pod nimi najciemniej, ale po to, żeby zachwycić się kunsztem włoskich detali. I na nich akurat, jeszcze nigdy się nie zawiodłam.
27. Za Kalendy Majowe!
Jeden z najważniejszych i najbardziej barwnych festiwali we Włoszech. Jeszcze nie miałam szczęścia akurat w Asyżu spędzać majówki, ale tobie ono dopisze, jeśli udasz się na miejsce w pierwszych dniach maja.
Więcej o takich wydarzeniach i włoskich świętach dowiesz się z Kalendarza Włoskich Eventów.
28. Za Palio di Pasqua Rosata, czyli zawody w strzelaniu z kuszy pomiędzy drużynami: żołnierzy i cywilów. Stroje z epoki średniowiecza, muzyka, tańce, magiczne sztuczki, ognie i czego sobie tylko nie wymarzysz. Przyjedź w ostatnią niedzielę czerwca i… cofnij się w czasie!
29. Za to, że bliźniaczym miastem Asyżu jest Betlejem. Chyba żadne inne miejsce na świecie nie pasuje do niego lepiej.
30. Za ten zachwycający film, dzieło Zeffirellego – najlepszą z dotychczasowych opowieść o życiu Franciszka i Klary. Warto go obejrzeć przed pierwszą podróżą.
Asyż – dlaczego tak przyciąga do siebie ludzi?
Przede wszystkim dlatego, że jest spójny. Nie wodzi cię za nos, nie ciągnie we wszystkie możliwe strony, nie próbuje cię mamić czymś, czego nie zna. Asyż to opowieść, a im dłużej jej słuchasz, tym lepiej rozumiesz. Dostrzegasz, że każdy z pozoru niepasujący element, układa się w cudny obraz.
Widzisz go, może jeszcze nie w pełni, ale wiesz, że nic nie jest przypadkowe i każdy położony na tym wzgórzu kamień ma swój daleki cel. I nawet jeśli w Asyżu nie poczujesz nic, o czym tu przeczytałeś, wiedz jedno: to miasto jeszcze niejedno chce ci powiedzieć, jeszcze nie raz cię przyciągnie.
Ale to tylko moje powody. Gwarantuję ci, że odkryjesz w Asyżu coś więcej.
A mi nie pozostaje nic innego jak powoli krystalizować sobie tę umbryjską podróż w głowie. Niech życie nie kończy się na marzeniach.
Niech marzenia staną się tylko wstępem do planów.
zdj. gł.: Gabriele Tudico via Foter.com
Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
* Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
* Zapisz się na Kawowe Listy i otrzymuj Kalendarz Włoskich Wydarzeń na każdy miesiąc.
* Dołącz do grupy Prawdziwe Włochy, gdzie spotykają się praktycy i entuzjaści włoskich podróży.