Poczuj, posmakuj, żyj… Z pasją i we własnym rytmie. W naszym szalonym świecie da się tego dokonać.
Julię polubiłam od razu, odkąd poznałam jej działalność w sieci. Najpierw jako autorkę bloga via Giulia i jednocześnie redaktorkę naczelną La Rivista, a prywatnie żonę i mamę. Poczułam, że ten model życia jest mi bardzo bliski, od kilku bowiem lat sama staram się łączyć pracę, pasje i rodzinne życie, w którym jestem obecna i w które jestem zaangażowana, a nie tylko bywam tzw. przelotem, między pracą a snem.
.
Skąd się wzięło Lente? Niespełna rok temu, Julia radykalnie zmieniła swoje życie, oczekując przyjścia na świat drugiego dziecka. Zgodnie z rytmem, jakie przybrało jej życie, zamknęła projekt La Rivisty, zostawiając pogrążonych w rozpaczy czytelników. Ale nie bez nadziei! Ci ostatni nie spodziewali się bowiem, że nowy projekt przejdzie ich najśmielsze oczekiwania.
.
Oto, co znajdziesz we wpisie:
Projekt, który podbija serca
.
Trzy przyjaciółki, same sobie szefem, kierownikiem, dyrektorem. Niezależne od sponsorów, cudzych kapitałów, wydawnictw czy korporacji – stworzyły projekt, dopracowany w każdym szczególe, zarażający entuzjazmem i umiłowaniem życia takiego, jakie jest. Bo tylko takie jest prawdziwe. Intrygujące, inspirujące i pobudzające do rozpoczynania każdego cudnego poranka zupełnie od nowa.
.
Pełne wiedzy i umiejętności (a to dziś najlepszy i najtrwalszy kapitał) niezwykle uzdolnione autorki Lente tak mówią o swoim pomyśle:
Jesteśmy mikroskopijną, niszową firmą i takową chcemy pozostać, bowiem daje nam to pełną wolność wyboru i umożliwia funkcjonowanie w pełnej zgodzie z własnymi wartościami.
.
Więcej o filozofii Lente, o transparentności ceny, o nietypowym druku i podejściu całej trójki do tworzenia swojej marki przeczytacie tutaj. Utożsamiam się ze stylem slow, o którą oparty jest biznesowy model Lente. Maksymalne zaangażowanie, wysoka jakość, a wszystko to zgodnie z rytmem życia. Bez udawania, że życia nie ma. To praca, co do której ma się poczucie, że ten kto ją wykonuje, kocha to co robi, a jednocześnie zaraża tą miłością wszystkich dookoła.
.
.
Właśnie tak wyobrażam sobie poranki w stylu Lente :) (zdj. stąd)
.
Czym jest Lente?
.
Gdy pod koniec kwietnia opublikowałam to zdjęcie, wielu z Was zadawało mi pytanie, co to za książka, tak pięknie wydana! Otóż to nie książka, choć śmiało może konkurować z tymi najlepszymi. Dawno nie czytałam magazynu, którego każda część dawała mi poczucie, że mam w rękach coś wyjątkowego. Lente to kwartalnik, który zostawia po sobie zdecydowanie więcej, niż przyjemność odkrywania nowych informacji czy podziw dla celnie dobranych artykułów.
.
W Lente mamy to wszystko… i dużo więcej. Kunsztowny język, na najwyższym poziomie literackim, a jednocześnie trafny i zrozumiały dla odbiorcy, czy nieprawdopodobna różnorodność treści, które łagodnie odkrywają przed czytelnikiem śródziemnomorskie tajemnice. Gdy do tego dodać szczególną oprawę, która towarzyszy każdemu wydaniu, otwarcie potwierdzam tezę, że Lente to prawdziwa uczta dla zmysłów.
.
Co daje Lente?
.
Gruby papier w formacie A4, wydanie książkowe, niezwykle wygodne i czytelne dla odbiorcy, a przede wszystkim ponad 130 stron treści, którymi z powodzeniem można (a nawet trzeba) się delektować, na szczęście jest co rozłożyć w czasie tak, by ze spokojem starczyło do kolejnej odsłony Lente. Warto sobie dawkować całość, i czytać np. jeden artykuł dziennie, to sprawdziło się u mnie – wtedy jest czas, by spokojnie, w swoim rytmie, przeskoczyć z jednego krańca Śródziemnomorza na inny, czasem zupełnie przeciwny.
.
Z najciekawszych krajów basenu Morza Śródziemnego Lente wyciska to, co najlepsze, co może choć na chwilę poprawić nasze życie tutaj, gdzie żyjemy. Przynosi słońce, odpoczynek, karmi nas smakami, zapachami, dźwiękami, inspiruje trafnymi cytatami, a przede wszystkim: potrafi na raz nasycić i rozbudzać nasze apetyty. Krótko mówiąc, uczy – jak cieszyć się tym, co się posiada – a przy tym budzi ochotę na więcej. Bez zachłanności, za to z ciekawością! Ciekawością dziecka, które wie, że to nie koniec i z entuzjazmem pyta, co będzie dalej?
.
W świecie, w którym da się skontrolować i przewidzieć niemal wszystko, Lente pozostaje niedopowiedzeniem i obietnicą. I co najważniejsze, swoją „postawą” budzi w nas pewność, że spełnienie tej obietnicy przekroczy nasze najgłębsze oczekiwania.
.
Lente od wewnątrz
.
Jest co przeglądać! Dział Podróże przenosi nas do Dubrownika, starożytnego miasta ze słowiańską duszą. Po lekturze tego wyczerpującego artykułu mam, po pierwsze, ochotę się spakować i wyruszyć tam przynajmniej na tydzień, a po drugie pewność, że nawet bez tygodniowego pobytu w tym zaskakującym miejscu wiem o nim więcej, niż przeciętny polski turysta po kilkugodzinnym spacerze z grupą i miejskim przewodnikiem.
.
.
Np. wiem, że skrótu SB nie należy się obawiać, choć wyjątkowo źle się nam kojarzy – widniejąc na wielu obiektach w mieście oznacza po prostu Św. Błażeja – patrona.
.
Kolejny artykuł zabiera nas do Barcelony, zadając nietuzinkowe pytanie na temat Antonio Gaudiego – kim zatem był, wizjonerem czy szaleńcem? Od zawsze pasjonowała mnie twórczość Gaudiego, i mimo że to nie Hiszpania zajmuje większość moich myśli, prawdziwą przyjemnością sprawiła mi refleksja nad tym pytaniem, poznając życie hiszpańskiego geniusza nie inaczej, jak oczami Lente.
.
.
Mimo że na dźwięk słowa Francja krew w mych żyłach nie przyspiesza ani odrobinę (wręcz przeciwnie, płynie o wiele wolniej niż zwykle), to artykuł o kuchni francuskiej wzmógł mój apetyt do wilczego rozmiaru. I choć Francja nie jest na mojej podróżniczej liście – z twierdzeniami artykułu Francuskie smaki – odnowa duszy przy stole zgadzam się całą duszą (i ciałem)! Bo jak można obojętnie przejść obok tego opisu:
Na przystawkę podano szparagi na ciastku francuskim w obłędnym sosie holenderskim. Szparagi były grube, a ich łebki zielone, fioletowe i białe. Obraz, nie posiłek! Do obrazu – szlachetne bąbelki, żyć nie umierać! Przez dłuższą chwilę patrzyłam na swoje danie, bojąc się zburzyć ten pięknie zaprojektowany układ.
Cóż, ostatecznie jedzenie oczami wzmaga apetyt!
lub pozostać obojętnym na myśl, że:
.
.
Nowości i ciekawostek także w Lente nie brakuje.
Mój ulubiony kolor dobrze znacie – tak, to siena palona, niemal tak samo ludziom nieznana, jak taupe. Wiedzieliście, że istnieje? Ja ani trochę. A jednak fajnie móc fachowo nazwać niektóre barwy.
.
.
Nie byłabym sobą, gdybym pominęła temat kawy! Potrzebna jak powietrze, by każdego poranka zacząć wszystko od nowa. Zwłaszcza, że spowolnione tempo życia wymaga, by czasem porządnie podnieść sobie ciśnienie. Jak się pije kawę w Hiszpanii, Grecji, Turcji czy w Izraelu? Energicznie! Całą resztę wyjaśni wam Uri, na kawie zna się jak mało kto!
.
.
Co Lente ma do zaoferowania miłośnikom Włoch?
.
* Śródziemnomorze to Włochy w pełnej krasie, a także to, co tworzy Włochy Południowe, czyli Kampanię, Sycylię, Kalabrię, Apulię. Wszędzie tam, gdzie praktykowana jest idea dolce vita, a mieszkańcy żyją (a przynajmniej się starają) zgodnie z naturalnym rytmem, bez pogoni za pędzącym światem, za którym i tak trudno jest dziś nadążyć.
* to magazyn dla osób, które cenią sobie jakość i szkoda im życia, by było tylko jakoś,
.
* dla ludzi, którzy wybierają rzeczy tworzone z pasją niż wyroby i treści dla mas, gdzie już nie jakość, a jedynie ilość się liczy
.
* dla ludzi, którzy wiedzą, jak ważne jest, by każdego dnia robić coś nowego, bo nawet w najpiękniejszym miejscu na ziemi można popaść w rutynę, gdy człowiek zamyka się na nowości. Co daje robienie nowych, zupełnie nieznanych dotąd rzeczy? Pobudza kreatywność, zwiększa wiarę we własne siły, pomaga lepiej zrozumieć siebie, daje wiedzę, która zwykle przydaje się w najmniej oczekiwanym momencie.
.
Idea każdego dnia coś nowego skutecznie z rutyny leczy. I nieważne czy będzie to spacer do pracy nieznaną dotąd trasą czy coś tak prozaicznego, jak próba pisania odwrotną dłonią niż zazwyczaj, albo coś tak przyjemnego, jak lektura nowego artykułu o krajach do Italii bardzo podobnych, a w których my, jako miłośnicy Włoch, z pewnością znajdziemy dla siebie całe morze inspiracji.
.
Oprócz tego Lente oferuje sporo treści rodem z Italii i to w zaskakującej odsłonie:
.
Dział Styl życia częstuje nas przepisem na takie rarytasy, jak rzymski scrub do ciała czy espressowo – włoski peeling dla zabieganych, do którego przydaje się rozkręcić kafetierę po porannej kawie ;)
.
.
W części Wywiady mamy prawdziwą perełkę – zapisy rozmów z reżyserem (Giuseppe M. Gaudio) i główną aktorką (Valeria Golino) włoskiego filmu Per amor vostro, którego nietypowa akcja rozgrywa się w Neapoluhttps://primocappuccino.pl/neapol-zwiedzanie-informacje-praktyczne/.
.
.
Czy życie musi być ciągłą gonitwą?
.
Czy jest czymś więcej? Smakowaniem, dotykaniem, uruchamianiem wyobraźni, która dostaje przecudne stymulacje, w miejsce bombardujących naszą uwagę bodźców, od których ma się chęć uciec gdzieś daleko, ale coraz trudniej to uczynić.
.
Poniższe słowa należą do Św. Pawła z Tarsu (część współczesnej Turcji). Dziś bardziej niż kiedykolwiek zdajemy sobie sprawę, jak wiele miał on wtedy racji.
Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie poddam się w niewolę
.
Lente jest prezentem, który możemy sprawić sami sobie, rozbudzając swoją dziecięcą ciekawość, potęgując napięcie oczekiwaniem, by następnie dać się zaskoczyć dojrzałością treści i zachwycić celnie dobranymi podarunkami.
Lente inspiruje do życia we własnym, najlepszym dla nas, rytmie. I ten zabieg jego autorkom udał się wyśmienicie.
.
Wpis powstał we współpracy z Lente.
Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
* Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
* Posmakuj Kawowego Listu, który poderwie Cię w górę lepiej niż tirami s? :)
* Dołącz grupy Prawdziwe Włochy, gdzie spotykają się praktycy i entuzjaści włoskich podróży.